Choroba Katarzyny Grocholi
Katarzyna Grochola mierzyła się z rakiem dwukrotnie. Pierwszy raz zachorowała, gdy miała zaledwie 30 lat. Za drugim razem nowotwór pojawił się, gdy pisarka miała już 60 lat. O szczegółach opowiedziała w rozmowie z Dorotą Wellman w programie "Dzień Dobry TVN" Wyznała wówczas, że przypadkiem dowiedziała się o tym, że znów choruje, ale nie miała zamiaru się poddać i przyrzekła sobie, że to będzie ostatni raz gdy się z tym mierzy:
Po prostu poszłam na chwilę na badania. Okazało się, że coś tam siedzi, a potem się okazało, że świeci na dodatek. Ja nie miałam czasu się zastanowić. Pomyślałam sobie: "No dobra. To nie pierwszy rak w moim życiu, ale za to ostatni".
Za drugim razem, gdy dowiedziała się o chorobie, musiała przejść aż dwie operacje ratujące zdrowie i życie. Jednak to jej nie złamało i dzięki wierze nie poddała się i dziś jest przykładem tego, jak wola walki i chęć wygrania z nowotworem mogą sprawić cuda:
Walka z chorobą polega na tym, żeby się po pierwsze nie przestraszyć. Po drugie skonfrontować się z rzeczywistością. Po trzecie sposoby leczenia naprawdę są lepsze niż 30 lat temu. Można szukać pomocy, również u psychoterapeutów i u psychiatrów, żeby przynajmniej w tym pierwszym momencie nie być cały czas w lęku. Rak nie jest końcem życia. Czasami. Ale wszyscy i tak kiedyś będziemy umierać.
Śmierć kliniczna Katarzyny Grocholi
To nie była jedyna rozmowa o chorobie i przeżyciach z nią związanych. Katarzyna Grochola w rozmowie z "Twoim Imperium" wyznała, że przeżyła niesamowite chwile tuż po operacji. Nie do końca wiedziała, co się z nią dzieje, dlatego trudno jej opisać słowami przeżycia, z którymi się spotkała:
Nie ma słów, by w pełni mogłyby to wyrazić. Doświadczyłam harmonii, spokoju i poczucie, że jestem w pełni akceptowana i kochana – ale to tak, jakbym głuchemu opisywała muzykę. Zdaję sobie sprawę, jak to brzmi, ale mam więcej niż pewność, że w tak zwanym "tam" jest po prostu bardzo, bardzo dobrze. Opisywałam to w książce "Zielone drzwi".
Choć wszystko to, co opisuje, wskazywać by mogło na to, że przeżyła śmierć kliniczną, to w programie "W bliskim planie" zdradziła, że nie ma pewności:
W drzwiach mojej sali wisiał krzyż, pod nim siedziała ćma, a w drzwiach stali wszyscy zmarli. Ich twarze widziałam tak jak twoją. A jednocześnie widziałam zadrapanie na klamce. To nie była śmierć kliniczna. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale poczułam tak nieprawdopodobne bezpieczeństwo i miłość. To nie ma nic wspólnego z żadnym uczuciem, jakiego kiedykolwiek poznałam.
Czy przeżyliście kiedyś coś podobnego?
Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl
Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Taka naprawdę jest Ewa Drzyzga. Koleżanka z planu mówi, że się nie zakumplowały
- Dorosły syn Grechuty uciekł z domu na dwa lata. Prawdę powiedział po jego śmierci
- Tak wyglądają nieznani uczestnicy "Rolnik szuka żony". Fani muszą sporo nadrobić...
- Syn Bachledy-Curuś poszedł z ojcem w miasto! Przypomina mamę? | ZDJĘCIA