Monika Richardson wybrała się w sentymentalną podróż do Afryki. Tylko u nas szczegóły wyprawy

Monika Richardson bardzo aktywnie działa w mediach społecznościowych. Prowadzi konto na Instagramie, gdzie regularnie udostępnia nowe treści. Niedawno właśnie tam przekazała, że wybrała się do Nigerii, a konkretniej do Lagos, gdzie odwiedziła przyjaciół. Była to dla niej sentymentalna podróż w czasie. Odwiedziła bowiem m.in. miejsce, w którym uczył się jej brat, Filip Pietkiewicz.

Przypomnijmy, że mężczyzna przez długi czas zmagał się z uzależnieniem od narkotyków. Choć przez ponad 4 lata pozostawał w trzeźwości, zdecydował się na ponownie zażycie substancji.

Filip wyszedł z uzależnienia. On już 4,5 roku nie ćpał. Zmarł od tzw. złotego strzału, "za stare czasy". Tak często jest... Był po operacji przegrody nosowej i po prostu się udusił. Nie miałam nigdy do siebie żalu o tę śmierć. Nawet myślałam sobie, że tak miało być, że on się tutaj męczył, w pewnym sensie był nieprzystosowany do życia, nie do końca był częścią jakiejkolwiek wspólnoty, grupy - komentowała Richardson w rozmowie z Pomponikiem.

Richardson, w rozmowie z ShowNews.pl, opowiedziała o szczegółach swojej podróży. Ujawniła, że w Lagos była jako nastolatka. Gdy otrzymała zaproszenie od przyjaciółki, by odwiedzić ją w tym miejscu, postanowiła, że musi się wybrać.

Nie wiem, czy to moja podróż życia, ale na pewno podróż sentymentalna. Byłam w Lagos jako nastolatka, odwiedzałam mojego tatę i moją macoszkę, którzy wtedy tam pracowali - są architektami. Ich firma zajmowała się projektowaniem budynków użyteczności publicznej w Abudży, która wtedy jeszcze nie funkcjonowała jako stolica. Tata jest również inżynierem nadzoru, więc zdarzało się mu jeździć do nowej stolicy Nigerii, żeby nadzorować prace. Mój brat, Filip, przez kilka lat chodził do Amerykańskiej Międzynarodowej Szkoły w Lagos. Kiedy więc okazało się, że Ania, moja koleżanka z tej samej klasy z wrocławskiego liceum im. Polonii Belgijskiej, pracuje w tej właśnie w szkole w Lagos i zaprasza mnie do siebie, po prostu nie mogłam nie pojechać.

Dodała, że chociaż Nigeria bardzo się zmieniła od tego czasu, mieszkańcy wspomnianego kraju, pozostali tacy sami, jakich ich zapamiętała.

Nigeria bardzo się zmieniła, ale oczywiście ja też. Bardzo dużo się buduje, miasto ma już 26 milionów mieszkańców. Ale ludzie nie zmienili się wcale. Są wciąż tak samo serdeczni, uśmiechnięci i nadzwyczaj spokojni. Poznałam wielu Nigeryjczyków - patriotów, którzy nie wyobrażają sobie życia poza swoim ukochanym krajem. Ale spotkałam też kilku pół-Nigeryjczyków a także Hindusów, Libańczyków i Australijczyków, którzy z Nigerii zrobili swój drugi dom, a z czasem stał się on ich pierwszą ojczyzną. Ania nie zmieniła się ani trochę przez te wszystkie lata, tyle że, podobnie jak ja, ma dwoje wspaniałych, dorosłych dzieci. Jest też świetną nauczycielką angielskiego klas 1-3. Z podziwem obserwowałam jej oddanie i jej wspaniałą energię w pracy z dziećmi - komentowała Monika Richardson w rozmowie z ShowNews.pl.

Monika podkreśliła też, że pewne doświadczenia, które zdobyła podczas podróży, planuje wykorzystać.

To był bardzo dobry wyjazd, również pod katem obserwacji zawodowych. Mam nadzieję, że niektóre elementy metodyki, które podpatrzyłam w amerykańskiej szkole, będę mogła zastosować w Richardson School.

Zerknijcie do galerii i przekonajcie się, jak wyglądała podróż Moniki Richardson.

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!