Emilian Kamiński oficjalnie otworzył Teatr Kamienica w 2009 roku, ale przygotowania do tego wydarzenia trwały od lat. Aktor poświęcił całe swoje życie, by doprowadzić do ładu pomieszczenia w budynku przy Alei Solidarności 93 w Warszawie. Formalnie wynajmuje je od miasta - na okresy 10 lat - ale sytuacja całego budynku jest o wiele bardziej skomplikowana. "Uwaga" TVN postarała się nieco przybliżyć problem i pokazać, w jak złej sytuacji znaleźli się Justyna Sieńczyłło i pozostali twórcy Kamienicy.
Lokale w kamienicy zaledwie w 65% należą do miasta, bo reszta udziałów należy do wspólnoty. Wiele lat temu zarządca wprowadził tam swoje, osobliwe porządki, na skutek których na poddaszu wydzielono kilka lokali, w których teraz mieszczą się siedziby różnych spółek. Jak wynika z materiału "Uwagi", biura są raczej nieużywane, a poddasze, które miał wyremontować zarządca, ozdabiają grzyb i pęknięcia na ścianach. Blisko połowa wszystkich lokali jest pusta. Chodziło jednak o to, by zdobyć większość głosów w głosowaniu wspólnoty. W "Uwadze" pokazano nawet prokuratora zajmującego się rozwikłaniem skomplikowanej sprawy, który powiedział, że w ocenie wymiaru sprawiedliwości to przekręt.
To tylko jedno z wielu - legalnych w świetle prawa - działań, których dopuszczają się ludzie związani z reprywatyzacją. To gęsta sieć powiązań sięgająca nie tylko urzędów miast, ale i właścicieli prywatnych biznesów, a nawet hierarchów kościelnych. Natalia Kamińska, córka Emiliana Kamińskiego z pierwszego małżeństwa, powiedziała nawet do kamery, że ktoś im wielokrotnie groził.
Były telefony z pogróżkami, były też groźby, że coś stanie się mnie albo chłopakom [synom Emiliana Kamińskiego i Justyny Sieńczyłło - przyp. red.]
- mówiła dziewczyna, a jej brat przyrodni Kajetan dodawał:
Był taki moment, że wszedł człowiek do teatru, zostawił szmatkę podpaloną przy jednej z toalet. Mieliśmy też sytuację, że człowiek wszedł na drugie piętro, do naszego biura, i rozwalił dzwonki.
Teatr Kamienica usiłowano podpalić dwukrotnie. Anonimowa mieszkanka kamienicy powiedziała, że według niej była to próba likwidacji lokatorów. Justyna Sieńczyłło ze łzami w oczach przyznała, że nie boi się o życie swoje, ale martwi się o dzieci, no i oczywiście o sąsiadów i ekipę teatru. Pogróżki i groźby nie robią na niej wrażenia, bo czuje, że powinna publicznie mówić o tym, że w środku Warszawy dzieją się takie rzeczy.
Tu nie chodzi o pieniądze, tu są serca... Tu jest moje życie, życie aktorów, którzy przychodzą i pytają mnie: "Co ci pomóc Justyna". Tu są sąsiedzi plus życie mojego męża, który zrobił najbardziej warszawski teatr, który nie ma żadnych subwencji stałych. Od zawsze. (...) Nikogo nie oskarżam, mówię od razu. Mój mąż miał dziesięć lat oskarżeń [tu: procesów - przyp. red.], o których nie mówił. Nazwał kogoś na przykład mafią albo ciemnymi interesami. (...)
Przedstawicielka urzędu miasta powiedziała przed kamerą "Uwagi", że urząd dąży do wypowiedzenia niekorzystnych umów z właścicielem lokali na poddaszu. Ten z kolei nie znalazł czasu na rozmowę przed kamerą, ale za pomocą maila przesłał oświadczenie, w którym zakomunikował, że działa według prawa, a opinia publiczna jest wprowadzana w błąd.
Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl
Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Irena Eris zbiła majątek na kremach dla kobiet. Jak wygląda naprawdę, bez retuszu?
- Tak wygląda ukrywana wnuczka Zenka Martyniuka! Mamy WIDEO
- Tak wygląda najbogatsza Polka, gdy rozmawia pod śmietnikiem. Co za twarz! | ZDJĘCIA
- Rutkowski przed walką wyjeżdża z Polski: "Nie ma przeproś". Stonoga odetchnie z ulgą?