Tak dziś wygląda grób tragicznie zamordowanej córki Eleni. Widok porusza, podobnie jak historia Afrodyty

Afrodyta i Piotr poznali się, kiedy dziewczyna miała 13 lat. Połączyło ich uczucie, które po latach zmieniło się w toksyczną relację. Kiedy córka Eleni poszła do liceum, Piotr poczuł, że wymyka się ona mu z rąk i nie akceptował innych osób w jej otoczeniu. Wkrótce doszło do zerwania.

Straszne są sytuacje, w których dochodzi do zainteresowania się życiem innej osoby, powiedziałabym nawet ingerowania w nie. Nie mam tu na myśli rodziców czy opiekunów, bo to jest całkiem odmienna sprawa. Mówię o osobach tzw. bliskich, które zamiast zaakceptować nas takich, jacy jesteśmy, z czasem poznawać i odkrywać, próbują dostosować nas do siebie, przejmując nad nami kontrolę - pisała w swoim pamiętniku Afrodyta.

Dziewczyna po rozstaniu, do którego doszło jesienią 1993 roku wyraźnie odżyła. Znajomi zauważyli, że niemal z dnia na dzień stała się zadowolona i promienna.

Wszystko zmieniło się 20 stycznia 1994 roku. To wtedy świat Eleni się zawalił. To tego dnia jej ukochana i jedyna córka Afrodyta została brutalnie zamordowana przez swojego byłego chłopaka. Starszy od niej o 4 lata mężczyzna podstępem zwabił ją do samochodu i wywiózł około 80 km od Poznania. W aucie nie byli sami. Byłej parze od początku towarzyszyła nowa dziewczyna Piotra - Iwona. Co przerażające, mieli oni na twarzach maski, a Afrodycie nakazali leżeć na tylnej kanapie. Kiedy dojechali do Przybrodzin (okolice Jeziora Powidzkiego) Piotr poprosił o rozmowę na osobności. Dziewczyna Piotra została w środku. To właśnie wtedy wydarzyła się tragedia.

Piotr dał Afrodycie ultimatum: albo będziemy razem, albo zginiesz. Mężczyzna był uzbrojony w nielegalnie kupioną broń – walthera z tłumikiem i 25 sztuk amunicji. Przygotował też noże, sznurki, saperkę oraz gaz obezwładniający.

Piotr wręczył Afrodycie broń prosząc, by strzeliła. Ona omówiła, próbowała uciekać, a wtedy on pociągnął za spust i trafił najpierw w skroń, a następnie w serce ukochanej. Strzały były śmiertelne, a wtedy Piotr założył dziewczynie kaptur na głowę, a ciało przykrył igliwiem. Sam wrócił do samochodu i ze swoją dziewczyną odjechał.

Do mamy Afrodyty zadzwonił telefon z prośbą o okup. Eleni poinformowała policję i szybko ustalono, że w zaginięcie dziewczyny zamieszany jest jej były chłopak, Piotr.

Piotr Gruchot został zatrzymany 21 stycznia 1994 roku, dokładnie dzień po zaginięciu Afrodyty. Początkowo zapewniał o swojej niewinności, jednak jego wersja zdarzeń była nielogiczna, a do tego mylił fakty i mieszał się w zeznaniach. Ostatecznie przyznał się jednak do winy. Kiedy Eleni dowiedziała się o tej okrutnej zbrodni, wykonała telefon do mamy oprawcy swojej córki.

Powiedziałam jej: "Elżbieta, straciłyśmy dzieci". Uważałam, że ona też straciła swojego syna.

31 maja 1995 r., w sądzie w Poznaniu rozpoczął się proces oskarżonego o morderstwo Piotra Gruchota. Prokurator zażądał najwyższego wyroku. Mężczyzna początkowo nie wykazał skruchy i żalu.

Dla oskarżonego życie ludzkie to kupa śmiechu – skwitował mec. Szczotka.

Zabójca córki Eleni został skazany na karę 25 lat pozbawienia wolności.

Zawalił nam się cały świat. Kiedy wydarzyła się ta tragedia, jakby w jednym momencie zostaliśmy bez niczego. Wiem, że wtedy obok mnie byli najbliżsi mi ludzie – rodzina, przyjaciele i księża, którzy bardzo mi pomogli. Ale tak naprawdę to człowiek i tak pozostaje sam ze swoim bólem i sam musi sobie z nim wewnętrznie poradzić - mówiła Eleni w rozmowie z Niedziela.pl.

Wokalistka wybaczyła mordercy swojej córki. Stwierdziła:

Gdybym nie przebaczyła, prawdopodobnie nie mogłabym dalej śpiewać, nie mogłabym spotykać się z ludźmi. Przebaczyć to nie znaczy zapomnieć. Przebaczyć to pozbyć się negatywnych emocji, które zabijają nas od środka. To była tragedia dwóch rodzin. Naszej rodziny i rodziny Piotra. Ja jako matka czułam ból tej matki, która też nosi ogromny krzyż. (...) Gdybym nie wybaczyła, nie żyłabym – wyjaśniła Eleni na łamach "Kobiety i Życia".

Córka Eleni została pochowana jest na Cmentarzu Junikowo w Poznaniu. Pomnik tworzy ogromny kamień, na którym znajdują się zdjęcie, imię i nazwisko Afrodyty, daty, a także chwytający za serce cytat: Nie my wyznaczamy czas przyjścia i czas odejścia. Wokalistka regularnie dba o grób córki.

Jak można zobaczyć w galerii ShowNews.pl, widać na nim świąteczne znicze, które zostały starannie rozłożone. Wokół jednego z aniołów tworzą okręg. Po intensywnych opadach miejsce wiecznego spoczynku córki Eleni pokryte jest śniegiem, jednak i tak można dostrzec, że jest ono zadbane. Spod białego puchu wystaje piękna, zielona roślinność.

W moim sercu Afrodyta będzie żyła zawsze. Nadal obchodzę każde jej urodziny, rocznicę śmierci, zastanawiam się, jaka by była, co by robiła, czy miałaby dzieci. Ale na co dzień nie rozpaczam. Pogodziłam się z myślą, że moje dziecko jest już w lepszym świecie, do którego wszyscy zdążamy. Nie czuję złości ani nienawiści. Mam pokój w sercu. Bez tego nie mogłabym żyć ani śpiewać - wspominała Eleni w 2013 roku wokalistka w rozmowie z "Twoim Imperium".

Zobaczcie w galerii, jak dzisiaj wygląda grób córki Eleni.

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!