Naprawdę przez 35 lat chodziliście w butach po domu? Obecna żona Krzysztofa nie może tego pojąć...
Renata Skiba:Mam na lodówce magnes z napisem: "Czysty dom to oznaka zmarnowanego życia", co oznacza, że sprzątanie nie jest w życiu najważniejsze. Ważniejsze od czystej podłogi jest czyste sumienie. Nasz, a teraz mój dom, zawsze był i jest przytulny i zadbany. Jest najlepszym miejscem na świecie. Zawsze wracając z podróży mówiliśmy, że w wielu miejscach jest dobrze ale tu najlepiej. A co do butów, to domownicy w korytarzu zawsze je zdejmowali, choćby dla zwykłej wygody. Co do problemu obuwniczego w obecnym związku Krzysztofa dopowiem, że w ostatnim czasie naszego wspólnego życia jego odzież, a zwłaszcza skarpety, ciągle były w psiej sierści, chyba więc te buty zdejmował u kochanki. Zresztą wśród moich dobrych rad na nowe życie była i ta, aby zainwestował w dobrą szczotkę, bo na czarnej odzieży psie kłaki źle wyglądają.
O Waszym małżeństwie niewiele można przeczytać. Nie było wspólnych sesji, pozowania na ściankach, wywiadów. Dlaczego?
Nigdy nie godziłam się na pokazanie prywatnego życia, domu, rodziny, choć takich propozycji było wiele. Według mnie, a nie jestem osobą publiczną i nigdy nią być nie chciałam, pokazywanie prywatności ma swoją cenę. To dla ludzi niedowartościowanych. Nigdy nie mieliśmy potrzeby budowania czegokolwiek poprzez medialny ekshibicjonizm. Jeśli ma się coś do zaoferowania jako artysta, to nie ma potrzeby sprzedawania dodatków w postaci scen z życia rodzinnego. Zawsze uważałam, że nikogo nie powinno interesować, jaką mamy łazienkę, czy co jemy na obiad. Im mniej artysta ma do zaproponowania jako twórca, tym bardziej chce zwrócić uwagę byle czym, żeby istnieć medialnie i wywoływać emocje. Jestem przeciwna zasadzie: "można wszystko, byle tylko się sprzedało". Zresztą mój były mąż kiedyś uważał tak samo, był zachwycony tym, że nigdy tej zasady nie złamałam i nie imponował mi medialny blichtr. Zawsze szydził z takich zachowań i takich sytuacji, które teraz sam prezentuje.
To dlaczego zdecydowała się Pani na wywiad?
Nie zamierzałam mówić o moim prywatnym życiu i długo się przed tym wstrzymywałam. Rodzina i przyjaciele przekonali mnie, że w przestrzeni publicznej pojawiło się zbyt wiele nieprawdziwych informacji, które po prostu w tym jedynym wywiadzie powinnam sprostować. Zabierając głos, chcę też wyrazić sprzeciw wobec hipokryzji, braku lojalności i zasad moralnych. Nie będę też odnosiła się publicznie do kłamstw w szkalującej mnie wypowiedzi obecnej żony Krzysztofa. Prostowaniem oszczerstw zajmują się odpowiednie instytucje.
Jako żona artysty kapeli rockowej na pewno widziała Pani i przeżyła niejedno. Kiedy i jak się poznaliście? Czy istniał już Big Cyc?
Poznaliśmy się w czasie studiów, mieszkaliśmy w tym samym akademiku. Nasz syn miał kilka miesięcy, gdy odbył się pierwszy koncert zespołu Big Cyc. W tym samym czasie Krzysztof organizował pierwsze happeningi Pomarańczowej Alternatywy, które często kończyły się zatrzymaniami czy aresztowaniami. Niedawno dotarło do mnie, że ja w tym czasie byłam zupełnie sama z kilkumiesięcznym dzieckiem, a mąż, pochłonięty różnymi aktywnościami, nie miał dylematów, że idzie na jakąś kolejną zadymę i nie wiadomo, kiedy wróci. Nie brał odpowiedzialności za rodzinę, najważniejsze była dla niego realizacja swoich planów i pomysłów. Zawsze wolny od przyziemnych obowiązków, miał przestrzeń do rozwoju kariery. Nie znam takiego związku, poza naszym zakończonym małżeństwem, w którym facet miałby tyle swobody i żadnych obowiązków.

Pamięta Pani Wasz ślub? Czy przyrzekaliście sobie z Krzysztofem miłość przed Bogiem?
Wzięliśmy ślub cywilny i kościelny. Nie dlatego, że wtedy wszyscy tak robili, tylko dlatego, że mieliśmy taką potrzebę.
Nie była Pani nigdy klasyczną żoną przy mężu, która dla rodziny poświęciła siebie.
Rzeczywiście zawsze pracowałam zawodowo i nigdy nawet nie pomyślałam, żeby z tego zrezygnować. To praca, a nie odpoczynek daje nam satysfakcję. Jestem typem zadaniowca, realizuję się w działaniu. Przez cały okres małżeństwa to ja zajmowałam się wszystkimi aspektami życia związanymi z prowadzeniem domu i posiadaniem rodziny. Zawsze robiłam coś dla męża, w sprawie męża, z powodu męża. Chyba to umiejętnie wykorzystywał. Żartowałam, że gdyby było to możliwe, to do dentysty też chodziłabym za niego. Poświęciłam się dla rodziny całkowicie po to, aby on mógł rozwijać swoją karierę. Kiedyś nigdy nie miałam czasu dla siebie.
Jak bardzo Krzysztof był w pomocny w sprawach domowych?
Nauczyłam się radzić sobie samodzielnie ze wszystkimi sprawami i problemami codzienności, aby mąż w sposób nieskrępowany mógł rozwijać karierę. Przez 35 lat naszego małżeństwa nie wykonał żadnego przelewu bankowego, nie był na żadnej wywiadówce, nigdy nie wymienił żarówki, a kosiarka była rekwizytem do zdjęć. Oboje akceptowaliśmy ten podział ról i nigdy nie dochodziło do konfliktów na tym tle. Jednak w konsekwencji nasze dzieci wychowały się bez ojca, brakowało go w sytuacjach, gdy był nam potrzebny.
Na przestrzeni lat wiele musieliście sobie wybaczyć?
Rodzina zawsze była dumna z sukcesów męża, ale nigdy się tym nie afiszowaliśmy w mediach. Byliśmy z nim w trudnych chwilach. Wiele było ekscesów, na scenie i poza nią. Bycie z człowiekiem, który nie uznaje żadnych granic i ulega wszelkim pokusom nie jest łatwe. To ja zawsze go wspierałam i wybaczałam. Wybaczałam niedotrzymywane obietnice, nadużywanie alkoholu, wybryki.
Jako pracownik wyższej uczelni była pani z zupełnie z innego świata. Co zatem stanowiło tajemnicą Waszego porozumienia przez ponad trzy dekady?
To, że pracuję na uniwersytecie, nie oznacza, że jestem z jakiegoś innego świata. To stereotyp. Pracuję z młodymi ludźmi, a to odmładza i inspiruje. Myślę, że duchem i ciałem jestem znacznie młodsza od wielu moich rówieśników. To nie jest tak, że udany związek może tworzyć tylko para lekarzy czy para artystów. My właściwie prawie zawsze zgadzaliśmy się we wszystkim, ufaliśmy sobie. Lubiliśmy spędzać ze sobą czas, ale też każdy miał własną przestrzeń, sferę zawodową.
Doczekaliście się wnuczki, w ostatnich latach Wasza rodzina wiele przeszła. Podczas pandemii Krzysztof miał poważną operację. To wszystko Was zbliżyło?
Na początku pandemii zachorował i przeszedł poważną operację (sam to niedawno ujawnił). Wymagał opieki. Wtedy rodzina, jak zawsze, była przy nim. Otrzymywał troskę i wsparcie, w które wszyscy byli zaangażowani. Kupowałam i podawałam mu leki, robiłam zastrzyki, zmieniałam opatrunki, woziłam do lekarzy. We współpracy z dietetyczką ustaliłam mu dietę i realizowałam ją: sprowadzałam specjalne produkty, gotowałam mu osobne posiłki, których wymagały restrykcyjne zalecenia, dzięki którym schudł 30 kilogramów. Jak się później okazało, podczas rekonwalescencji intensywnie korespondował z kochanką.
Była żona Krzysztofa Skiby przerywa milczenie! "Przez ponad ...
Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl
Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Fryzjer gwiazd przyjrzał się "sianowatym" włosom Liszowskiej. Ma dla niej cenną radę
- Usadzili Romanowską przy Dowborze! Byli dla siebie tak niemili, że widać na ZDJĘCIACH
- Kinga Rusin wróci do "Dzień dobry TVN"?! Tylko u nas sensacyjne szczegóły
- Ekspertka o piosence Gardias: "W studiu można zdziałać cuda". Mocne słowa!