Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy i ostatni taki wywiad! Publikujemy CAŁĄ rozmowę z Renatą Skibą. Gorzkie słowa o byłym mężu: "Jest mi go trochę żal"

Anna Misiak
Anna Misiak
Zdjęcie Renaty i Krzysztofa Skibów wykonane na miesiąc przed ujawnieniem romansu z Karoliną Kempińską
Zdjęcie Renaty i Krzysztofa Skibów wykonane na miesiąc przed ujawnieniem romansu z Karoliną Kempińską Archiwum prywatne
Przez wiele miesięcy w milczeniu znosiła kłamstwa i upokorzenia, a potem publiczny rozkwit miłości Krzysztofa Skiby i Karoliny Kempińskiej. Wreszcie powiedziała "dość" i postanowiła ujawnić własną prawdę. Tylko w ShowNews.pl możecie przeczytać w całości pierwszy i jedyny wywiad z Renatą Skibą, która przez ostatnie 35 lat była żoną lidera zespołu Big Cyc. Dziś nie rozpoznaje w nim człowieka, w którym się zakochała.

Pamięta Pani, kiedy zaczęła podejrzewać, że jest zdradzana?

Renata Skiba:Nie, Krzysztof nie dawał mi powodów. Nigdy żadna sfera naszego życia nie była w kryzysie. Przypadkiem znalazłam niepodważalny dowód świadczący o zdradzie. Pod koniec 2019 r. Krzysztof Skiba poznał Karolinę Kempińską. Od tego czasu ich wspólne zdjęcia regularnie były zamieszczane w mediach społecznościowych ówczesnej kochanki, z kilkumiesięczną przerwą podczas choroby męża i całkowitego lockdownu. Na pierwszy występ jeszcze w czasie pandemii mąż wyjechał 19 czerwca 2020 r. do Kielc. Jak się okazało, towarzyszyła mu kochanka.

Mąż prowadził podwójne życie, o którym Pani nic nie wiedziała?

Tak, przez ponad dwa lata. Bywał u kochanki w Zgierzu, poznał jej rodzinę, pomieszkiwał tam. Towarzyszyła mu w pracy, podczas występów. Oficjalnie pojawiał się z nią wśród naszych wspólnych znajomych np. członków zespołu Big Cyc. Gdy wyprowadzał się z domu, miał już u niej przygotowany swój gabinet, miejsce do pracy, nowy komputer, czyli tak naprawdę drugi dom.

Czuła się Pani winna, miała sobie coś do zarzucenia?

Niech odpowiedzią na to pytanie będą słowa Krzysztofa, który tak usprawiedliwiał to, czego się dopuścił: „Przestaliście mnie podziwiać i traktować jak gwiazdę, traktowaliście mnie jak męża, ojca i dziadka”. Rodzina nigdy nie była bezkrytyczna wobec jego poczynań. Wiem, jak wiele nam zawdzięcza. Jest takie powiedzenie, że sukces zawdzięcza się pierwszej żonie, a drugą żonę sukcesowi. Wiele w tym prawdy.

Poznała pani obecną żonę Krzysztofa Skiby?

Nie, nie miałam takiej potrzeby. To ona próbowała nawiązać kontakt z moim synem, a do mnie, będąc jeszcze kochanką męża, napisała maila. Domagała się szybkiego rozwodu (choć ja z nią ślubu nie brałam), pouczała, wskazała, jak mamy podzielić nasz majątek, wypominała, co dostały nasze dzieci. Dokonała też oceny naszego 35-letniego małżeństwa i udzieliła mi porad na przyszłość, groziła też „wzięciem sprawy w swoje ręce” i upokorzeniem mnie.

Rozstaliście się w zgodzie? Tak podał do wiadomości Pani były mąż.

Fakt, że przy rozwodzie zostały spełnione wszystkie moje roszczenia, nie oznacza, że rozstaliśmy się w zgodzie, jak podaje Krzysztof. Inaczej widocznie pojmujemy pojęcie zgody. Przykład? Są próby uwikłania mnie w sprawę włamań na konta w mediach społecznościowych... Czuję się wręcz nękana. Nie wiem, jak o zgodnym rozstaniu może mówić człowiek, za którego przyzwoleniem dzieją się takie rzeczy.

Trudno o zgodę między byłymi partnerami, z których jeden zdradzał, oszukiwał, kłamał i prowadził podwójne życie - i to przez przynajmniej dwa lata. Hipokryzję potęguje fakt, że na miesiąc przed wyprowadzką do kochanki przysyłał do mnie SMS-y z miłosnymi wyznaniami (posiadam tę korespondencję). Do końca nie miał odwagi się przyznać do zdrady i dopiero przyparty przeze mnie do muru zrobił to, ale... SMS-em.

od 16 lat

To nieprawda, że nasze małżeństwo się rozpadło i wtedy Krzysztof znalazł sobie nową partnerkę. Kolejność była dokładnie odwrotna! Zaczął się z nią spotykać przynajmniej dwa lata przed naszym rozstaniem. To było dla mnie najgorsze i najbardziej upokarzające. Byłoby zapewne inaczej, gdyby potrafił zachować się jak mężczyzna z honorem i godnością – a nie jak zwykły oszust. A zatem nieprawdą jest także to, że byliśmy w separacji, jak publicznie oświadczył się nowej ukochanej. Separacja to stan orzeczony przez sąd, a nie wyprowadzka z domu do kochanki.

Krzysztof podkreśla, że zabezpieczył Panią finansowo, wziął tylko samochód i dwie walizki...

To oczywiście nieprawda, otrzymał mieszkanie, żeby miał gdzie wracać (choć domagał się znacznie więcej) i wiele przedmiotów z domu. Dostałam od adwokata całą listę rzeczy, które mam oddać. Zrezygnowałam z orzekania o winie, choć miałam niepodważalne dowody, w zamian za spełnienie wszystkich moich warunków. Myślę, że Krzysztof w wymiarze finansowym stracił wiele, ale znacznie więcej w wymiarze moralnym.

Naprawdę przez 35 lat chodziliście w butach po domu? Obecna żona Krzysztofa nie może tego pojąć...

Mam na lodówce magnes z napisem: "Czysty dom to oznaka zmarnowanego życia", co oznacza, że sprzątanie nie jest w życiu najważniejsze. Ważniejsze od czystej podłogi jest czyste sumienie. Nasz, a teraz mój dom, zawsze był i jest przytulny i zadbany. Jest najlepszym miejscem na świecie. Zawsze wracając z podróży mówiliśmy, że w wielu miejscach jest dobrze ale tu najlepiej. A co do butów, to domownicy w korytarzu zawsze je zdejmowali, choćby dla zwykłej wygody. Co do problemu obuwniczego w obecnym związku Krzysztofa dopowiem, że w ostatnim czasie naszego wspólnego życia jego odzież, a zwłaszcza skarpety, ciągle były w psiej sierści, chyba więc te buty zdejmował u kochanki. Zresztą wśród moich dobrych rad na nowe życie była i ta, aby zainwestował w dobrą szczotkę, bo na czarnej odzieży psie kłaki źle wyglądają.

O Waszym małżeństwie niewiele można przeczytać. Nie było wspólnych sesji, pozowania na ściankach, wywiadów. Dlaczego?

Nigdy nie godziłam się na pokazanie prywatnego życia, domu, rodziny, choć takich propozycji było wiele. Według mnie, a nie jestem osobą publiczną i nigdy nią być nie chciałam, pokazywanie prywatności ma swoją cenę. To dla ludzi niedowartościowanych. Nigdy nie mieliśmy potrzeby budowania czegokolwiek poprzez medialny ekshibicjonizm. Jeśli ma się coś do zaoferowania jako artysta, to nie ma potrzeby sprzedawania dodatków w postaci scen z życia rodzinnego. Zawsze uważałam, że nikogo nie powinno interesować, jaką mamy łazienkę, czy co jemy na obiad. Im mniej artysta ma do zaproponowania jako twórca, tym bardziej chce zwrócić uwagę byle czym, żeby istnieć medialnie i wywoływać emocje. Jestem przeciwna zasadzie: "można wszystko, byle tylko się sprzedało". Zresztą mój były mąż kiedyś uważał tak samo, był zachwycony tym, że nigdy tej zasady nie złamałam i nie imponował mi medialny blichtr. Zawsze szydził z takich zachowań i takich sytuacji, które teraz sam prezentuje.

To dlaczego zdecydowała się Pani na wywiad?

Nie zamierzałam mówić o moim prywatnym życiu i długo się przed tym wstrzymywałam. Rodzina i przyjaciele przekonali mnie, że w przestrzeni publicznej pojawiło się zbyt wiele nieprawdziwych informacji, które po prostu w tym jedynym wywiadzie powinnam sprostować. Zabierając głos, chcę też wyrazić sprzeciw wobec hipokryzji, braku lojalności i zasad moralnych. Nie będę też odnosiła się publicznie do kłamstw w szkalującej mnie wypowiedzi obecnej żony Krzysztofa. Prostowaniem oszczerstw zajmują się odpowiednie instytucje.

Jako żona artysty kapeli rockowej na pewno widziała Pani i przeżyła niejedno. Kiedy i jak się poznaliście? Czy istniał już Big Cyc?

Poznaliśmy się w czasie studiów, mieszkaliśmy w tym samym akademiku. Nasz syn miał kilka miesięcy, gdy odbył się pierwszy koncert zespołu Big Cyc. W tym samym czasie Krzysztof organizował pierwsze happeningi Pomarańczowej Alternatywy, które często kończyły się zatrzymaniami czy aresztowaniami. Niedawno dotarło do mnie, że ja w tym czasie byłam zupełnie sama z kilkumiesięcznym dzieckiem, a mąż, pochłonięty różnymi aktywnościami, nie miał dylematów, że idzie na jakąś kolejną zadymę i nie wiadomo, kiedy wróci. Nie brał odpowiedzialności za rodzinę, najważniejsze była dla niego realizacja swoich planów i pomysłów. Zawsze wolny od przyziemnych obowiązków, miał przestrzeń do rozwoju kariery. Nie znam takiego związku, poza naszym zakończonym małżeństwem, w którym facet miałby tyle swobody i żadnych obowiązków.

Pamięta Pani Wasz ślub? Czy przyrzekaliście sobie z Krzysztofem miłość przed Bogiem?

Wzięliśmy ślub cywilny i kościelny. Nie dlatego, że wtedy wszyscy tak robili, tylko dlatego, że mieliśmy taką potrzebę.

Nie była Pani nigdy klasyczną żoną przy mężu, która dla rodziny poświęciła siebie.

Rzeczywiście zawsze pracowałam zawodowo i nigdy nawet nie pomyślałam, żeby z tego zrezygnować. To praca, a nie odpoczynek daje nam satysfakcję. Jestem typem zadaniowca, realizuję się w działaniu. Przez cały okres małżeństwa to ja zajmowałam się wszystkimi aspektami życia związanymi z prowadzeniem domu i posiadaniem rodziny. Zawsze robiłam coś dla męża, w sprawie męża, z powodu męża. Chyba to umiejętnie wykorzystywał. Żartowałam, że gdyby było to możliwe, to do dentysty też chodziłabym za niego. Poświęciłam się dla rodziny całkowicie po to, aby on mógł rozwijać swoją karierę. Kiedyś nigdy nie miałam czasu dla siebie.

Jak bardzo Krzysztof był w pomocny w sprawach domowych?

Nauczyłam się radzić sobie samodzielnie ze wszystkimi sprawami i problemami codzienności, aby mąż w sposób nieskrępowany mógł rozwijać karierę. Przez 35 lat naszego małżeństwa nie wykonał żadnego przelewu bankowego, nie był na żadnej wywiadówce, nigdy nie wymienił żarówki, a kosiarka była rekwizytem do zdjęć. Oboje akceptowaliśmy ten podział ról i nigdy nie dochodziło do konfliktów na tym tle. Jednak w konsekwencji nasze dzieci wychowały się bez ojca, brakowało go w sytuacjach, gdy był nam potrzebny.

Na przestrzeni lat wiele musieliście sobie wybaczyć?

Rodzina zawsze była dumna z sukcesów męża, ale nigdy się tym nie afiszowaliśmy w mediach. Byliśmy z nim w trudnych chwilach. Wiele było ekscesów, na scenie i poza nią. Bycie z człowiekiem, który nie uznaje żadnych granic i ulega wszelkim pokusom nie jest łatwe. To ja zawsze go wspierałam i wybaczałam. Wybaczałam niedotrzymywane obietnice, nadużywanie alkoholu, wybryki.

Jako pracownik wyższej uczelni była pani z zupełnie z innego świata. Co zatem stanowiło tajemnicą Waszego porozumienia przez ponad trzy dekady?

To, że pracuję na uniwersytecie, nie oznacza, że jestem z jakiegoś innego świata. To stereotyp. Pracuję z młodymi ludźmi, a to odmładza i inspiruje. Myślę, że duchem i ciałem jestem znacznie młodsza od wielu moich rówieśników. To nie jest tak, że udany związek może tworzyć tylko para lekarzy czy para artystów. My właściwie prawie zawsze zgadzaliśmy się we wszystkim, ufaliśmy sobie. Lubiliśmy spędzać ze sobą czas, ale też każdy miał własną przestrzeń, sferę zawodową.

Doczekaliście się wnuczki, w ostatnich latach Wasza rodzina wiele przeszła. Podczas pandemii Krzysztof miał poważną operację. To wszystko Was zbliżyło?

Na początku pandemii zachorował i przeszedł poważną operację (sam to niedawno ujawnił). Wymagał opieki. Wtedy rodzina, jak zawsze, była przy nim. Otrzymywał troskę i wsparcie, w które wszyscy byli zaangażowani. Kupowałam i podawałam mu leki, robiłam zastrzyki, zmieniałam opatrunki, woziłam do lekarzy. We współpracy z dietetyczką ustaliłam mu dietę i realizowałam ją: sprowadzałam specjalne produkty, gotowałam mu osobne posiłki, których wymagały restrykcyjne zalecenia, dzięki którym schudł 30 kilogramów. Jak się później okazało, podczas rekonwalescencji intensywnie korespondował z kochanką.

Macie Państwo dwóch dorosłych dziś synów i wnuczkę. Czy Krzysztof ma z nimi kontakt?

Z synami nie utrzymuje kontaktu. Jest byłym mężem i, jak wynika z jego zachowania, byłym ojcem i byłym dziadkiem. Nie ma telefonów, życzeń, smsów. Wypisał się z rodziny, której zarzucał, że traktowała go jak męża, ojca, dziadka, a nie jak gwiazdę. Wypominał nam niewystarczający zachwyt nad jego twórczością. Odszedł więc tam, gdzie, jak mówił, jest podziwiany. W ciągu ostatniego roku dwa razy odwiedził wnuczkę. Na ślub nie zaprosił synów ani naszych wspólnych niegdyś przyjaciół, bo takich już nie ma. Po drodze oprócz zdrady wydarzyło się wiele złych rzeczy i odbudowanie relacji z synami może nie jest niemożliwe, ale na pewno niełatwe i skomplikowane. W jego życiu pojawiły się nowe „przyjaźnie” i nowa rodzina.

Czy dla pani Krzysztof Skiba wczoraj i dziś to ten sam człowiek?

Kiedyś potrafił być dobrym ojcem i mężem. Podkreślał, że bez rodziny niczego by nie osiągnął. Był dla synów autorytetem. Ale dokonała się zmiana o 180 stopni. Zawiódł jako mąż i ojciec. Nie ma z tego powodu żadnych wyrzutów. Uważa, że rozwód i zdrada to norma. Przeczytałam, że męczył się w małżeństwie, ale ani ja, ani nikt z rodziny czy znajomych tego nie zauważył. Przeciwnie, do końca udawał szczęśliwego męża i ojca, składał deklaracje, obietnice. Wspólne doświadczenia i przeżycia okazały się dla niego niewiele warte. A jeszcze półtora roku temu mieliśmy plany na emeryturę, chcieliśmy podróżować, zwiedzać świat. Na miesiąc przed rozstaniem z jego inicjatywy kupiłam bilety lotnicze na wyjazd z całą rodziną. Polecieliśmy bez niego. Wyrządził wiele zła, zabrakło mu szacunku dla rodziny, ale i dla samego siebie.

Co mogło wpłynąć na jego decyzję?

Może to uzależnienie od poklasku i potrzeba wiecznych pochlebstw, które ma w nowym związku, a może brak tzw. mądrości życiowej. Napis na jego koszulce "warto być przyzwoitym" okazał się frazesem. Stało się jak w powiedzeniu, że "mądrość nie zawsze przychodzi z wiekiem, czasem wiek przychodzi sam". Ceniłam i widziałam w nim kogoś innego, niż faceta, któremu można zaimponować obcisłym strojem i śmianiem się z jego dowcipów (dumny chwalił się tym w wywiadzie). Czasem myślę sobie, kim naprawdę był ten człowiek, ojciec moich dzieci, z którym spędziłam prawie 38 lat, któremu ufałam, a który w jednej chwili z przyjaciela przeistoczył się w największego wroga. Może właśnie potrzeba było tych okoliczności wobec których stawia nas życie, żeby ujawnić prawdziwe ego.

Pani były mąż afiszuje się swoim szczęściem, zdradza nawet tajemnice alkowy. Wiemy, że ma ogromne poczucie humoru, ale czy w Pani ocenie nie przesadza?

No właśnie, łatwo jest przekroczyć granicę między byciem zabawnym a śmiesznym. Ktoś, kto nigdy nie zastanawia się nad konsekwencjami swoich zachowań i wypowiedzi, rzadko kiedy mówi sobie „dość”. Łatwo z człowieka, z którego rodzina jest dumna, stać się kimś, kto traci szacunek bliskich i zawodzi. Ten ekshibicjonizm z pewnością ma jakiś cel – ciągłe szukanie atencji, pogoń za poklaskiem i fleszami. Niekontrolowana potrzeba zwracania ma siebie uwagi i budzenia zainteresowania prowadzi niestety na manowce. Większość z nas dostrzega, że dzieje się coś nie tak. Pojawiają się próby ocieplania wizerunku - pomoc schroniskom, ujawnienie informacji o przebytej chorobie nowotworowej, nieprawdziwe informacje o zgodnym rozstaniu, kłamliwe tłumaczenia na temat wpisów po rozwodzie itp.

Media szybko podchwyciły ten temat...

Nie daje mi to spokoju. Krzysztof afiszował się swoim nowym związkiem, będąc jeszcze moim mężem. Udzielał wywiadów, w których jako żonaty facet przychodził do telewizji z kochanką opowiedzieć o wspaniałym nowym związku, a zachwyceni prowadzący życzyli im szczęścia. Bezkrytycznie, bez cienia autorefleksji. Dlaczego promujemy kogoś, kto przez dwa lata zdradzał żonę i oszukiwał swoją rodzinę? Taki publiczny wywiad z nową narzeczoną, kiedy ma się jeszcze żonę i rodzinę, którą niedawno się zostawiło jak niechciany balast… Jak to nazwać? Trudno jest mi też pojąć, że media traktują zdradę jako coś naturalnego, powszechnego, co można nie tylko łatwo zaakceptować, ale wręcz promować. Ale jeszcze trudniej mi zrozumieć, co czuje bohater tego wywiadu.

Młodsza o 26 lat partnerka zapewnia o wielkiej miłości i że nie zostawi Krzysztofa w chorobie na stare lata. Czy on po tym wszystkim może liczyć na Pani wybaczenie?

Cieszę się, że zamieszkał w innym mieście, że żyjemy w czasach, w których możliwe są rozwody i nie mamy żadnych relacji. Nie rozpamiętuję tego, żyję swoim nowym życiem, w którym dokonałam generalnych porządków. Kocham i celebruję swoją codzienność. Wybaczyć mogłabym tylko dla siebie, a tego nie potrzebuję. A jego jest mi trochę żal, jak pomyślę, że nigdy nie dane mu będzie zasiąść z nami przy wspólnym stole i że sam sobie to wszystko zrobił.

Renata Skiba przerywa milczenie! Mówi, jak potraktował ją były mąż. Przesuń w prawo, by zobaczyć szczegóły.

Była żona Krzysztofa Skiby przerywa milczenie! "Przez ponad ...

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 29

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze!
Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i obowiązują na niej polityka prywatności oraz warunki korzystania z usługi firmy Google. Dodając komentarz, akceptujesz regulamin oraz Politykę Prywatności.

Podaj powód zgłoszenia

I
Iwo
Obecna mocno się tutaj udziela 🤣🤣🤣🤣
b
bb
https://www.money.pl/gospodarka/komentarze/artykul/co;trzeci;czlonek;platformy;skonczyl;tylko;podstawowke;donald;tusk;zadowolony,122,0,1384570.html
M
Mix
1 października, 15:07, Rodzina:

Renia a może powiedz jak zaczęło się wasze bycie razem? Miał dziewczynę i się z tobą przespał w krzakach i zaciążyłas i tylko dlatego był ślub.

Jak już się tak otwierasz:)

1 października, 23:24, Maga:

Wygląda, że znali się 3 lata przed ślubem, kochanico.

Ale chyba jest roznica miedzy relacja dziewczyna chlopak czy maz i zona gdzie sa dzieci. Caro rozbila rodzine I to sa fakty.

K
Kim
1 października, 14:47, Babcia Jadzia:

Śmieszna kobieta. Błagała by wrocil I się mści. Trzymam kciuki za KaroKrzysia

A dlaczego miałaby go błagać - nie zmyślaj! Fizycznie żadna z niego atrakcja (raczej atrapa) finansowo żona niezależna, zaradna i to ona ma rodzinę, a nie on. On po chwilowym zaćmieniu i zauroczeniu zostanie śmiesznym satyrem ze śmieszną narzeczoną, która będzie go doić, żeby zatankować w poliki i te wargi super ponętne (haha). Urody panna za wiele nie ma, jaki ma rozum, widać po wypowiedziach. Owszem ma big [wulgaryzm]e, ale to trochę mało zamiast np. świąt przy rodzinnym stole i wspólnej radości z najbliższymi. Niedługo już się Skiba boleśnie przekona, że to raczej nie miłość.....

B
Babe
1 października, 11:34, Podaj swoje imię:

No tak to teraz jest. Faceci porzucają swoje żony dla młodszych, bo im się wydaje, że mogą zacząć swoje życie od nowa w wieku 50 lat. Mój ex perfidnie mną manipulował, zanim mnie porzucił, bo próbował mi układać życie tak, żeby się mnie bezboleśnie pozbyć. W naszym przypadku nowopoznany kolega oświecił go, że jemu się należy młoda, ładna, zgrabna, bogata, wykształcona modelka. A mój ex przystojniejszy od skiby, ale bez przesady, z pieniędzmi takimi sobie. No ale, o dziwo, znalazł. Byli razem aż kilka miesięcy. Bogu ducha winną dziewczynę wrobił w romans, a potem ze mnie próbował zrobić kogoś na boku, bo on taki smutny miś, potrzebował dużo pocieszenia, żeby go ktoś zabawiał i oddalał jego smutki.

1 października, 12:03, Adam:

Niestety. Kobieta po 40 nie jest już zbytnio atrakcyjna. Dla mężczyzny 40/50/60 o wiele lepszym wyborem jest dziewczyna w wieku 25-35 lat.

Bo kto będzie brał stare i macane pączki, jak obok leżą świeżutkie i nietknięte?

Świeżutkie i nietknięte w wieku 35 lat??

S
Stenia
1 października, 14:47, Babcia Jadzia:

Śmieszna kobieta. Błagała by wrocil I się mści. Trzymam kciuki za KaroKrzysia

Sama jesteś śmieszna ;/ Po 38 latach z facetem, z którym masz synów, wnuczkę, nie walczyłabyś o rodzinę ? To oczywiste, że mogło jej zależeć, by lafiryndę pogonić.

M
Maga
1 października, 15:07, Rodzina:

Renia a może powiedz jak zaczęło się wasze bycie razem? Miał dziewczynę i się z tobą przespał w krzakach i zaciążyłas i tylko dlatego był ślub.

Jak już się tak otwierasz:)

Wygląda, że znali się 3 lata przed ślubem, kochanico.

K
Krzysztof Skiba
Dzieki Renacie wciaz chodze po ziemi. Gdyby nie ona, prawdopodobnie nie wrocilbym z imprezy czy trasy koncertowej, jak wielu moich znajomych rockmanow, którzy wybrali „wolnosc". To szefowa calej rodziny i kotwica, której sie wszyscy trzymamy. (…) To ona postawila ten dom, ja bylem tylko „ministrem finansow". (…)

Nigdy nie miala parcia na szkto i nie godzila sie na wywiady w domu. (…)

Renata od lat pracuje na Uniwersytecie Gdanskim jako lektor laciny i greki. Ma opinie nauczycielki nieco surowej, ale sprawiedliwej. (…)

Da mnie Renia to skarb. Wiem, ze wygralem szczesliwy los na tej nielatwej loterii 2ycia. Zeby wytrzymac tyle lat z takim wariatem jak ja, trzeba miec albo silne drowie psychiczne, albo poczucie humor. Renata ma jedno i drugie.

PS To cytaty z ksiazki Krzysia napisanej zanim “big [wulgaryzm] Karo” czule sie nim zainteresowala…
M
Maga
1 października, 14:46, Babcia Jadzia:

Śmieszna kobieta. Błagała by wrocil I się mści. Trzymam kciuki za KaroKrzysia

Pewnie jesteś jego kochanicą i tak bronisz tego idioty. Ciekawe kiedy znowu zacznie chorować a ty będziesz go obcierać?

M
Maga
1 października, 20:43, Janna z Krakowa:

Niesmaczne wynurzenia podstarzałej matrony. Każdy ma prawo szukać miłości, tylko w tej okołtunionej dusznej Polsce patriarchat tłamsi ludzi marnując im życia. Życzę panu Krzysztofowi szczęścia z nową partnerką. A ten najnowszy żart z kaczora dyktatora, iście wyborny.

Proszę, następna kretynka z Krakowa. Wy tam wszystkie takie upośledzone? Uważaj bo możesz szybciej zdechnąć od Kaczyńskiego. Nie życzę ci tego nie jestem normalna, ale los jest mściwy.

M
Maga
1 października, 15:07, Rodzina:

Renia a może powiedz jak zaczęło się wasze bycie razem? Miał dziewczynę i się z tobą przespał w krzakach i zaciążyłas i tylko dlatego był ślub.

Jak już się tak otwierasz:)

No i 35 lat z nią żył, [wulgaryzm]u ?

P
Podaj swoje imię
1 października, 17:52, Bond:

Kobieta po 20 latach małżeństwa powinna mieć choć odrobinę honoru i sama odejść. ;-)

Mam nadzieję, że twoja matka, twoje siostry i córki miały/będą miały tę odrobinę honoru i odejdą.

S
Sonia
Od zawsze ten osobnik był dla mnie odrażający.
P
Podaj swoje imię
1 października, 11:34, Podaj swoje imię:

No tak to teraz jest. Faceci porzucają swoje żony dla młodszych, bo im się wydaje, że mogą zacząć swoje życie od nowa w wieku 50 lat. Mój ex perfidnie mną manipulował, zanim mnie porzucił, bo próbował mi układać życie tak, żeby się mnie bezboleśnie pozbyć. W naszym przypadku nowopoznany kolega oświecił go, że jemu się należy młoda, ładna, zgrabna, bogata, wykształcona modelka. A mój ex przystojniejszy od skiby, ale bez przesady, z pieniędzmi takimi sobie. No ale, o dziwo, znalazł. Byli razem aż kilka miesięcy. Bogu ducha winną dziewczynę wrobił w romans, a potem ze mnie próbował zrobić kogoś na boku, bo on taki smutny miś, potrzebował dużo pocieszenia, żeby go ktoś zabawiał i oddalał jego smutki.

1 października, 12:03, Adam:

Niestety. Kobieta po 40 nie jest już zbytnio atrakcyjna. Dla mężczyzny 40/50/60 o wiele lepszym wyborem jest dziewczyna w wieku 25-35 lat.

Bo kto będzie brał stare i macane pączki, jak obok leżą świeżutkie i nietknięte?

1 października, 13:04, Hyży:

A to fakt.

Mam 46 i raczej gustuje w młodszych niż 30.

Ciało jędrne, nie obwisłe, do tego w łóżku ogień.

A jak się znudzi to następna.

Nie jestem obwisła, ale to nie ma znaczenia. Nowa ex mojego ex urodą nie grzeszy. Ma twarz konia ze wzrokiem tęskniącym za rozumem, smartfon przyklejony do łapy, ,roszczeniowa z syndromem daddy issues no ale była nowa, a ja już się opatrzyłam. Mam, w każdym razie nadzieję, że jest zadowolony ze swoich życiowych wyborów.

M
MAX
Diabeł chwycił go za jaja i już nie puści. Efekt tego zobaczycie już nie długo. Odnowienie się choroby i finito. Ktoś kto życzy drugiemu człowiekowi śmierci tak jak ten człowiek o świńskiej twarzy, który życzył Kaczyńskiemu śmierci, sam powinien się zacząć bać. Tak to działa. Nie życz drugiemu co tobie nie miłe. To powiedzenie nie jest puste, lecz jest ostrzeżeniem.
Wróć na shownews.pl shownews.pl