Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odwiedziliśmy skromny grób Mariana Kociniaka. Po śmierci żony aktorowi pękło serce [ZDJĘCIA]

Wiktoria Zając
Wiktoria Zając
Odwiedziliśmy grób Mariana Kociniaka.
Odwiedziliśmy grób Mariana Kociniaka. AKPA, RADOSŁAW NAWROCKI
Marian Kociniak pozostaje jednym z najcieplej wspominanych polskich aktorów. Zmarły przed ośmioma latami odtwórca roli Franka Dolasa cieszył się wizerunkiem prawdziwego dżentelmena. Prowadził jednak naprawdę szalone życie, a los nieraz wystawiał go na próbę. Miał przepić morze alkoholu, skonfliktował się z bratem oraz stracił dom w niefortunnym wypadku... Do końca jednak nie stracił ducha. Przeczytajcie jego historię na łamach ShowNews.pl i zobaczcie zdjęcia grobu aktora, który odwiedzili nasi dziennikarze.

Marian Kociniak urodził się 11 stycznia 1936 r. Jego najwcześniejsze lata życia związane są z mieszkaniem na warszawskim Dolnym Mokotowie - dzielnica ta wyjątkowo ucierpiała podczas wojny, a aktor po latach wspominał traumatyczne przeżycia związane z dorastaniem w czasach niemieckiej okupacji. Jako kilkulatek wylądował na bruku i wraz z rodzicami musiał przeżyć zimę na ulicach zniszczonego miasta. Doświadczenia te na zawsze zmieniły Kociniaka, a wspomnienie hitlerowców niszczących jego dom do końca życia go nawiedzało...

Pamiętam Niemców, którzy szli z miotaczami ognia i podpalali wszystkie domy na Dolnym Mokotowie, gdzie mieszkaliśmy... Tego się nie zapomina! Miałem wtedy sześć lat. A kiedy nasz dom już się palił, z rodzeństwem i rodzicami ruszyliśmy w kierunku Pyr. Ojciec w takiej starej cegielni znalazł tam dla nas schronienie. Spaliśmy na słomie, koczowaliśmy tak przynajmniej przez rok, do wyzwolenia Warszawy. Przeżyliśmy tam straszną zimę, straszną biedę. Chodziło po nas tysiące wszy. Miałem na głowie krwawy czerep, nie było lekarstw, matka zrywała mi go

- mówił wiele lat później "Super Expressowi".

Gdy wojna dobiegła końcowi, rodzice Kociniaka pokładali wszelkie nadzieje w tym, że ich syn wykształci się na ślusarza i zapewni rodzinie bezpieczną przyszłość. Tymczasem Marian już jako nastolatek miał zupełnie inne plany. Chciał zostać aktorem, fascynował go teatr, a występowanie na scenie pozwalało mu zapomnieć choć na chwilę o otaczającej go szarej rzeczywistości. Równolegle z nauką w technikum budowy silników, początkujący aktor uczęszczał do kółka teatralnego na Wilanowie. Mentorzy Kociniaka szybko dostrzegli w nim niezwykły talent, a nabyte przez niego znajomości i doświadczenie pozwoliły mu na dostanie się do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej - był to dla niego nie lada awans, ponieważ o szkole artystycznej większość jego rówieśników mogła tylko pomarzyć.

Najważniejsze jest utożsamienie się z postacią. Muszę być głęboko zaangażowany w to, co robię, muszę uwierzyć w przeżycia i reakcje mojego bohatera

- opisywał swój zawód Kociniak na łamach "Filmu".

Aktor, chociaż na ekranie często pojawiał się w roli niezdarnego wesołka, śmiertelnie poważnie traktował granie; to właśnie dzięki tej dyscyplinie zapisał się na kartach historii.

Marian Kociniak szybko został doceniony zarówno w świecie teatru (przez ponad 50 lat powiązany był z prestiżowym Teatrem Ateneum), jak i filmu. Zadebiutował niewielką rolą w "Niewinnych czarodziejach" Andrzeja Wajdy, by już po kilku latach wcielać się w głównych bohaterów prawdziwych hitów filmowych: "Jak rozpętałem drugą wojnę światową", "Niebieskie jak Morze Czarne" i "Janosik" przyniosły mu największą popularność. Jak jednak sam przyznawał, żadna z jego kreacji nie może równać się popularnością z rolą Franka Dolasa. Sympatyczna postać starszego strzelca do tej pory jest pierwszą rzeczą, która kojarzy się ludziom z Kociniakiem. "Już mam siwy łeb kompletnie, ale kolejne pokolenia rozpoznają mnie głównie jako Dolasa (...). Ale już się przyzwyczaiłem i jestem z tego powodu szczęśliwy" - po latach tłumaczył swoją popularność w jednym z wywiadów.

Niestety, właśnie w tym okresie zaczęły się największe kłopoty aktora. Kociniak w szczycie swojej popularności popadł w alkoholizm, a te niechlubne lata pijaństwa opisał w wywiadzie-rzece z Remigiuszem Grzelą. Odtwórca roli Franka Dolasa pił tak dużo, że w pewnym momencie utrudniało mu to znacząco życie zawodowe. Zgubny nałóg rzucił dopiero po tym, jak zorientował się, że może zaprzepaścić przez niego życie rodzinne.

To, co nasze kobiety przeżyły z nami, bo balowaliśmy noc w noc, jest nie do opisania (...). Piliśmy dalej, gadaliśmy i robiło się wpół do dziesiątej rano. Myśmy często nawalali próby. Dzień w dzień, po spektaklu. Sam dziś nie mogę uwierzyć

- wspominał swoje najczarniejsze dni Kociniak. W końcu jednak, jak sam przyznał, musiał odstawić nałóg dla swojej rodziny.

Pomaleńku się odstawiało, ale nie od razu. Przyzwyczajałem organizm. Koledzy się wykruszali. Zacząłem mieć większą rodzinę, bo wnuki się rodziły, miałem większe potrzeby dla rodziny.

To właśnie rodzina była prawdziwym skarbem dla Kociniaka. Aktor już jako mały chłopiec zrozumiał, jak ważne w życiu są więzi z bliskimi. Wielokrotnie podkreślał to, że nie widzi świata poza swoją ukochaną żoną, Grażyną. Zakochani poznali się, gdy Kociniak dopiero zaczynał swoją przygodę z aktorstwem, i wkrótce wzięli ślub. Rozumieli się idealnie, byli też w podobnej sytuacji; on właśnie leczył złamane serce po poprzedniej dziewczynie, ona była świeżą rozwódką i samotną matką. Chociaż mama aktora stanowczo opierała się temu związkowi, on wkrótce udowodnił, że jego i Grażynę łączy prawdziwa miłość. Cały czas wspierał go też ojciec.

Gdyby nie Grażyna, to bym nie żył. Ona o wszystko dba. Ona dba, żebym się nie roztył, ona dba, żebym się nie rozpił. Całe życie walczy z moimi papierochami... Ona jest moim cenzorem najlepszym, ona mi mówi, co sknociłem, ona mówi mi, co zagrałem dobrze

- mówił "Super Expressowi" o swojej ukochanej żonie. Kociniak pozostał z Grażyną do końca.

W ostatnich latach życie Mariana Kociniaka stało się, niestety, serią niefortunnych zdarzeń. Przez przypadkowe zaczadzenie zmarł jego brat, w którym od lat pozostawał w konflikcie. Poszło o wytknięcie bratowej, że nie umie grać... W 2008 roku spłonął dom aktora, a wkrótce wraz z żoną zachorowali, w jednym momencie. Ich pierworodna córka Weronika zaczęła się nimi opiekować. Jak sama później przyznawała, chociaż była gotowa poświęcić dla rodziców wszystko, zajmowanie się nimi był dla niej najtrudniejszym okresem w życiu. 11 lutego 2016 roku odeszła Grażyna Kociniak.

Mama zmarła najpierw, choć spodziewaliśmy się, że to tata będzie pierwszy. Był w depresji (...) Kiedy się o tym dowiedział, płakał i krzyczał przez dobę. Kilka dni potem zapadł w śpiączkę, z której już się nie obudził. Po prostu pękło mu serce

- mówiła córka aktora "Wysokim Obcasom".

Marian Kociniak zmarł 17 marca 2016 roku, kilka tygodni po odejściu swojej żony. Spoczął obok niej, na cmentarzu ewangelicko-reformowanym w Warszawie. Aktor, chociaż przeżył naprawdę wiele czarnych dni, nigdy nie stracił ducha ani wiary w lepsze jutro.

ShowNews.pl odwiedził grób aktora. Zobaczcie zdjęcia w galerii:

Odwiedziliśmy grób Mariana Kociniaka.

Odwiedziliśmy skromny grób Mariana Kociniaka. Po śmierci żon...

emisja bez ograniczeń wiekowych

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze!
Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i obowiązują na niej polityka prywatności oraz warunki korzystania z usługi firmy Google. Dodając komentarz, akceptujesz regulamin oraz Politykę Prywatności.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na shownews.pl shownews.pl