Tej słynnej sceny nigdy nie było w "Znachorze"! W nowej wersji też ją dokręcą? Zobaczcie to PORÓWNANIE

Chociaż "Znachor" został zekranizowany jeszcze przed wojną, to dzisiaj za kultową uchodzi wersja Jerzego Hoffmana z 1981 roku z Jerzym Bińczyckim w roli głównej. To ona, a nie ekranizacja z 1937 roku, jest powtarzana w telewizji najczęściej i to na jej kanwie powstają żarty i memy. Idąc za ciosem, Netflix zekranizował zatem "Znachora" na nowo, jako Wilczura obsadzając Leszka Lichotę.

Premiera nowego "Znachora" zbiega się w czasie z kilkoma sprawami: jesienią, zwłaszcza na Wszystkich Świętych, "Znachor" jest w telewizji prawie co weekend, a 20 września 1939 roku mija kolejna rocznica śmierci autora powieści, Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Do dzisiaj zresztą pozostało wiele pytań w tej sprawie: Dołęga-Mostowicz zmarł od sowieckich kul, gdy próbował zawieźć Polakom chleb z piekarni w miejscowości Kuty (dziś Ukraina).

Chociaż od śmierci najbardziej poczytnego autora dwudziestolecia minęło ponad 80 lat, jego powieści są ponadczasowe. Czy nowy "Znachor" jest lepszy od starego? Cóż, z pewnością znajdą się orędownicy wersji z Bińczyckim, Anną Dymną i Tomaszem Stockingerem, ale nowy "Znachor" przyciąga przed ekrany barwną, dopracowaną scenografią i charakteryzacją.

Warto też pamiętać, że kultowa scena w sądzie, gdy Piotr Fronczewski "demaskuje" Wilczura, tak naprawdę... nie istnieje w książce Dołęgi-Mostowicza. Została dokręcona przez Hoffmana jako wyłącznie filmowe rozwiązanie. Jak będzie w nowej wersji? Będziemy się o tym mogli przekonać już 27 września.

A w naszej galerii zobaczycie porównanie starego i nowego "Znachora". Który wypada lepiej? Oceńcie sami:

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!