Elżbieta Góralczyk nie miała szczęścia w życiu. Serialowa Anula mówiła, że "urodziła się pod niewłaściwą gwiazdą", i rzeczywiście los jej nie oszczędzał. Już od najmłodszych lat była świadkiem problemów alkoholowych swoich rodziców. Do tego jej tata znęcał się nad nią psychicznie i był przeciwny jej karierze filmowej.
- Zawsze byli zajęci wyłącznie sobą. Całe ich życie było jednym wielkim problemem. Byli uzależnieni od alkoholu, a nasz dom wcale nie należał do porządnych. Często wybuchały konflikty, bo na wódkę zawsze znalazło się parę złotych, ale na buty dla dzieci już nie. Wiedziałam, że w innych rodzinach jest inaczej. Uciekłam od rodziców. Sama musiałam się martwić o siebie i młodszego braciszka. Interesować się czy mu ciepło, czy jadł. W życiu nie bardzo, ale przynajmniej w filmie mogłam być dzieckiem. I to było super - zwierzała się w "Fakcie" w sierpniu 2004 roku.
Na casting do "Wojny domowej" poszła w tajemnicy przed rodzicami. Miała na sobie szkolny fartuszek z białym kołnierzykiem i właśnie tą naturalnością skradła serca ekipy. Udało jej się dostać rolę, która była spełnieniem marzeń. Na planie czuła się wspaniale, a starsi aktorzy otaczali ją niemal rodzicielską opieką.
Po emisji serialu zmarł jej ojciec. Matka Góralczyk została bez środków do życia, a ciężar utrzymania rodziny wzięła na siebie młodziutka aktorka. Niestety, Elżbieta nie otrzymywała kolejnych propozycji zawodowych. Zmuszona była porzucić marzenia o karierze aktorskiej i zająć się inną pracą. Postawiła na charakteryzację.
- Mama nie dostała po nim nawet wdowiej emerytury. Uznałam, że mam obowiązek iść do pracy i pomagać. Byłam modelką. W końcu poszłam do pracy w telewizji. Pracowałam jako charakteryzatorka - mówiła w "Fakcie".
Wyjazd do Wiednia, który zmienił jej życie
Po przeżytym zawodzie miłosnym Elżbieta Góralczyk otrzymała propozycję wyjazdu do Austrii, z której bez wahania skorzystała. To właśnie za granicą poznała ona bogatego prawnika, który później został jej mężem. Niestety, 20-letni związek nie był udany. Partner traktował ją jak służącą i nieustannie krytykował.
- Całkowicie mnie zniewolił. Wszystko, co robiłam, dla niego było źle. Źle się ubierałam, źle się zachowywałam. Cała jego rodzina była strasznie zasadnicza. Teść twierdził, że ze zmywarki korzystają tylko leniwe kobiety. W czasach, kiedy nikt już sobie nie wyobrażał życia bez pralki, ja - żona bogatego prawnika - prałam pieluchy na tarze. Byłam wtedy świeżo po operacji, bo dziesięć dni po porodzie usunięto mi woreczek żółciowy. (...) O 5:00 rano byłam zapięta na ostatni guzik - umalowana, ubrana, śniadanie stało na stole. Rodzina zasiadała, a ja wszystko zmywałam. Potem biegłam do pracy. Wracając do domu, robiłam zakupy i potem gotowałam. Miałam nadzieję, że oddaniem kupię sobie miłość męża. On całkowicie mnie ignorował - wspominała Góralczyk w rozmowie z tabloidem.
W końcu kobieta postanowiła zawalczyć o siebie i zdecydowała się odejść od męża. Prawnik wpadł w szał i obiecał sobie, że zostawi żonę z niczym - i tak też się stało. Była aktorka chciała wrócić z córką Dominiką do Polski, jednak ta nie miała zamiaru opuszczać ojca. Elżbieta Góralczyk akceptowała jej decyzję, gdyż wiedziała, że nie jest w stanie zapewnić jej życia na takim poziomie, co bogaty prawnik. Dziś o losach jedynej pociechy serialowej Anuli niewiele wiadomo. Przed laty próbowała ona swoich sił jako piosenkarka i nawet wystąpiła, pod pseudonimem Anik Kadinski, w preselekcjach do Eurowizji.
Po rozwodzie Elżbieta Góralczyk była gotowa zacząć od zera, jednak nie przewidziała, że otrzyma kolejny cios od losu w postaci poważnej choroby nerek. Do życia potrzebowała dializ.
- Mam drobne żyły, do których trudno się dostać. Zrobiono mi więc tuż przy szyi taką 10-centrymetrową "antenkę", przez którą podawano płyn. Musiałam z nią wytrzymywać przez trzy miesiące. Nie mogłam spać, jeść, wymiotowałam. Kiedy dowiedziałam się, że jest inny sposób dializowania, przez otrzewną, od razu się zdecydowałam. (...) Po ośmiu latach moja otrzewna, która u zdrowego człowieka jest taką żelatynką, stała się podeszwą. Zaczęły mi się sklejać jelita. Już nic nie przyjmowałam - jedzenia, lekarstw, nawet wody. Powróciłam do normalnych dializ. Żeby dostać się do żył, stale mnie operowano. Źle znosiłam narkozę. Wypadały mi włosy, to znów pojawiały się na całym ciele, łącznie z twarzą. Przeszłam 11 operacji. W lewą rękę wszczepiono mi sztuczne żyły. Znowu mogę żyć, pływać, tańczyć, tyle że trzy razy w tygodniu jadę do szpitala na cztery godziny dializy - ujawniła Góralczyk w "Fakcie".
Mimo trudności Elżbieta Góralczyk pozostawała silna i wierzyła w alternatywne metody leczenia, nawet kiedy wykryto u niej nowotwór.
Jej życie zakończyło się tragicznie w wieku 57 lat w Wiedniu, gdzie została pochowana na miejscowym cmentarzu Sievering. Góralczyk zmarła samotnie i nieszczęśliwie 16 stycznia 2008 roku.
Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl
Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Popek na tronie z pustaków. Tak żyje po odejściu z "Pytania na Śniadanie" [ZDJĘCIA]
- Narożna przeszła poważną operację. Latami ukrywała dolegliwości po porodzie
- Dramat Roksany: przyleciała do teściowej WYNAJĘTYM helikopterem! Oszczędza na własny?
- Pazura wziął kolejny ślub poza granicami Polski. Nikt się tego po nim nie spodziewał