Ewa Minge to jedna z niewielu polskich projektantek mody, którym udało się zaistnieć na zagranicznych rynkach. Działająca w branży już od blisko trzech dekad twórczyni spektakularnych kreacji wielokrotnie miała okazję przebywać w towarzystwie wysoko postawionych osobistości kultury, biznesu, mediów i polityki. Swoje spostrzeżenia dotyczące jasnych i ciemnych stron życia wpływowych ludzi Minge od niedawna opisuje w opartych na prawdziwych wydarzeniach powieściach.
W swoich książkach projektantka odważnie odkrywa świat wielkich pieniędzy i jeszcze większych nadużyć, także seksualnych. Zapytaliśmy projektantkę, czy inspirację stanowiły dla niej szeroko opisywane w mediach afery z udziałem Silvio Berlusconiego, którego przecież miała okazję poznać osobiście.
- Wychodzę z takiego założenia, że mówię o rzeczach, które widziałam na własne oczy, które słyszałam z pewnych źródeł. Moje książki, "Gra w ludzi" i "Furtka do piekła", czy też moja kolejna powieść "Ubierałam arabskie księżniczki", która właśnie trafiła do przedsprzedaży, to książki pisane na faktach. Trzeba po prostu je przeczytać, żeby spróbować zidentyfikować konkretnych ludzi. Co prawda bardziej skupiam się na samym zjawisku, ale oczywiście można odnaleźć w tych moich książkach z całą pewnością trochę pierwowzorów. Myślę, że zwłaszcza w "Furtce do piekła" pojawiają się dość mocne skojarzenia - zdradza Minge w rozmowie z ShowNews.pl.
Ewa Minge o "bunga bunga" w domu Silvio Berlusconiego
Zdaniem Minge postać Berlusconiego była na tyle wielowymiarowa i niejednoznaczna, że dziś nie powinno się już ferować na jego temat radykalnych wyroków.
- W przypadku Berlusconiego pewne rzeczy widziałam, natomiast myślę, że po śmierci nie należy tego człowieka całkowicie deprecjonować. Ja jestem najlepszym przykładem tego, że słowo "nie" - tu zdradzam tajemnicę - kilkakrotnie skutecznie powtarzane nie zmusiło mnie do niczego. Nawet z przeszkodami, które się pojawiły raptem dla mnie na rynku włoskim - wyznała.
Ewa Minge nie ukrywa, że dochodziły ją słuchy o rozwiązłych imprezach organizowanych w domu byłego premiera Włoch. Zaznacza jednak, że sama nigdy w nich nie brała udziału. Ze swojego doświadczenia wie, że Berlusconi był osobą, której mimo wszystko można było odmówić.
- Nie pamiętam, czy 18-20 lat temu mówiono o tych "bunga bunga" czy nie, to się chyba później dość mocno pojawiło, ale ja od razu wiedziałam, że mam do czynienia z człowiekiem bardzo urokliwym, bardzo silną osobowością, bardzo barwnym człowiekiem. On był wtedy świeżo po tych przeszczepach włosów i tak dalej. Natomiast był człowiekiem, który przyjął to moje słowo "nie". Nikt mnie nie wyciągnął, nie porwał z domu i nie zrobił mi żadnej wielkiej krzywdy. I ja dzisiaj nie mogę powiedzieć, czy były "bunga bunga" u Berlusconiego, czy nie były, bo tam nie byłam - wspomina.
- Przyjaźnię się do dzisiaj z osobami, które były bardzo blisko premiera Włoch. Sardynia jest takim moim drugim domem. Silvio Berlusconi w Porto Rotondo miał swój dom na Sardynii w regionie Olbia. Ja ten region bardzo często odwiedzam i mam tam licznych przyjaciół, łącznie z władzami, natomiast nie nigdy nie brałam udziału w tego typu rzeczach - zapewnia.
Ewa Minge twierdzi, że część kobiet sama uporczywie zabiegała o jego towarzystwo.
- Umówmy się, że mimo wszystko zmarł naprawdę wielki człowiek. Człowiek, który stworzył swoją prywatną potęgę. Mówię tutaj o finansach, o zdobyciu pewnych szczytów, że jednak był właścicielem ogromnej grupy medialnej. Naprawdę miał wszystko. Miał władzę, miał media, miał pieniądze. Miał piękne kobiety, które pchały się do niego tak, jak się pchają do tych szejków arabskich. One stały do niego w kolejce. Te, które chciały, stały, a te, które nie chciały, nie stały. Nikt ich pewnie na siłę tam nie brał - wyjaśnia.
Co ciekawe, gwiazda porównała zarzuty wobec Berlusconiego do serii szokujących rewelacji, które wypłynęły po śmierci słynnego założyciela magazynu "Playboy".
- Tak samo kiedyś kontrowersyjnie wypowiedziałam się na temat Hugh Hefnera. Teraz te jego "króliczki" opowiadają, jak tam było tragicznie, ale przecież nikt tych "króliczków" na siłę tam nie trzymał. Zanim takim "króliczkiem" się zostało, trzeba było przejść potężne eliminacje. Jeżeli ona powiedziała, dostając się tam w poniedziałek, że we wtorek czy środę nie chce już tam mieszkać, to nikt jej tam nie zatrzymywał, mogła tam nie mieszkać - oznajmia projektantka.
- Tak samo z Berlusconim. Ktoś wszedł, ktoś przekroczył tę granicę, no i tyle. A co oni tam robili? Tak jak mówię, ja nie doświadczyłam tego osobiście, więc trudno mi opowiadać. Natomiast był to człowiek, który był na pewno wizjonerem swoich czasów, wizjonerem naszych dzisiejszych czasów. Był to człowiek o bardzo silnej i barwnej osobowości. Włosi go za tę barwną osobowość kochali oczywiście i tak samo go nienawidzili - twierdzi Minge.
Zgadzacie się z jej opinią?
Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Czapka Mikołaja na wieży ratuszowej w Głogowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Fryzjer gwiazd przyjrzał się "sianowatym" włosom Liszowskiej. Ma dla niej cenną radę
- Ekspertka o piosence Gardias: "W studiu można zdziałać cuda". Mocne słowa!
- Internauci bezlitośnie krytykują Teresę Werner. Ale jej się oberwało!
- Tak Drzyzga zachowuje się poza kamerami. Skórzyński opowiedział nam o jej natręctwach