Anna Lewandowska żyła w biedzie, a teraz popisuje się w koszulce za grube tysiące, stojąc przy garach! Fani mają dość

Anna Lewandowska lubi wciskać fanom wersję, że wychowała się w biednym domu, więc zna wartość pieniądza. Zwłaszcza teraz, gdy jest milionerką za sprawą męża, podobno jeszcze uważniej kontroluje finanse i oszczędności uczy córki. Mówiła o tym w książce Moniki Sobień-Górskiej, która pokusiła się o podsumowanie jej osiągnięć w publikacji "Imperium. Lewandowska":

Nie, w życiu, nie, nie [wydałam jednorazowo 100 tysięcy w sklepie - przy. red.]. Ja patrzę na ceny. Pamiętaj, że jestem tą dziewczyną z Podkowy Leśnej, która oglądała każdą złotówkę dwa razy. Momentami to mnie wręcz męczyło. Tak, mam torebkę od Hermesa. Natomiast Barcelona rządzi się swoimi prawami, tu panuje więcej luzu, więc nie bardzo mam gdzie nosić droższe rzeczy, choć oczywiście zdarza się, że coś sobie kupię

- mówiła skromnie w publikacji.

Oczywiście w opowieściach o biedzie w domu rodzinnym jest sporo przesady: rodzice Anny i Piotra Stachurskich pracowali w Telewizji Polskiej, zapewniali im atrakcyjne wyjazdy i szczęśliwe dzieciństwo. Nie chodzi o to, że w domu panowała rozpusta, ale z pewnością daleko im było do biedy - nawet wtedy, gdy Bogdan Stachurski z dnia na dzień odszedł, rodzinie pomagał wujek.

Dzisiaj Anna Lewandowska w ramach przekonywania, że żyje skromnie, pokazuje na przykład skarpety za 500 złotych oraz konia na biegunach dla "nierozpieszczanych" córek za kilkanaście tysięcy złotych. Teraz pochwaliła się rodzinną niedzielą: z Robertem i córkami przygotowywała pierniczki - oczywiście zdrowe, bezglutenowe.

Nie dość, że do produkcji ciastek wykorzystała własne produkty, które w ten sposób zareklamowała, to pochwaliła się jeszcze, że wszystko wylądowało w modnym i drogim robocie wielofunkcyjnym. To chyba rysa na wizerunku tak idealnej żony i matki - Lewandowska przekonuje wszak, że wszystko robi sama. Sama z robotem kuchennym.

Internauci dopatrzyli się jeszcze, że Ania gotuje słodkości w koszulce za kilka tysięcy złotych. To niby zwykła szmatka, ale od Louis Vuitton, którego Ann jest ambasadorką.

Wierzycie w jej zapewnienia o życiu w biedzie...?

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!