Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak wygląda teraz Robert Gawliński! W Stanach ledwo śpiewał... | ZDJĘCIA

Aldona Kleczkowska
Aldona Kleczkowska
Robert Gawliński mocno się zmienił. Tak teraz wygląda...
Robert Gawliński mocno się zmienił. Tak teraz wygląda... AKPA/Shownews.pl
Robert Gawliński i Wilki świętują właśnie trzydziestolecie formacji. W tym celu przemierzają świat wzdłuż i wszerz, dając jubileuszowe koncerty. Zawitali nawet do Stanów Zjednoczonych, ale tam spotkała ich przykra przygoda, która mogła zakończyć się naprawdę groźnie. Było tak źle, że z wymarzonego koncertu w Nowym Jorku prawie nic nie wyszło... Co się stało? Przeczytajcie na Shownews.pl! To nie są dobre wiadomości...

To miała być legendarna trasa zespołu Wilki z okazji trzydziestolecia tej grupy. W miniony weekend zespół dał dwa koncerty: w sobotę zagrali w sali Joe's Live Rosemont na przedmieściach Chicago a w niedzielę w Melrose Ballroom w Nowym Jorku. Niestety, jak wynika z naszych informacji, Robert Gawliński zmagał się z chorobą gardła i prawie... nie śpiewał. Pomagali mu wierni fani, których na nowojorski koncert przyszło około prawie pół tysiąca.

Robertowi siadło gardło, nie dał rady śpiewać. Śpiewał, ale z chrypą, no i fałszował. Ogólnie fajny, tylko zero wokalu. Co chwila przepraszał i mówił, że jest chory. Chciał nawet odwołać koncert, ale tylko dlatego, że to Nowy Jork, ostatecznie tego nie zrobił

- relacjonuje nasz czytelnik, który był na koncercie.

Od czego to się zaczęło? Okazuje się, że od prozaicznej klimatyzacji w samolocie. Jak wiadomo, loty do USA są długie i wyczerpujące, a spędzenie kilkunastu godzin w samolocie przy wiejącej klimatyzacji może skończyć się tragicznie. Robert Gawliński mógł w końcu trafić do szpitala, a to oznaczałoby kolejne problemy, no i straty.

Klimatyzacja w samolocie go przeziębiła. Brał sterydy. Poza tym on jest już stary, siwy. Trudno go poznać. W tle leciały jego stare teledyski

- powiedział nam nasz informator.

Mimo to na Facebooku nie brak komplementów skierowanych w stronę artysty i jego synów, którzy też koncertują z tatą. Co ciekawe, amerykańska polonia nie zapomniała jednak o tym, co sądzi o niej Robert Gawliński...

Kochani, wczorajszy koncert Wilków w Melrose Ballroom przeszedł do historii. Bawiliśmy się świetnie, śpiewając największe przeboje Roberta Gawlińskiego. Jego niedyspozycja głosowa nie przeszkodziła w atmosferze koncertu. Miło popatrzeć, jak rodzinny to zespół. Bliźniacy Roberta - Emanuel i Benjamin to dorośli faceci (jeden już żonaty), którzy świetnie partnerują tatusiowi. I pomimo tego, że Robert chyba uważa, że Polacy mieszkający w Stanach to karykaturalna grupa rodem z "Kochaj albo rzuć", ja i tak będę go uwielbiać za te kilka piosenek, które były i są ważne w moim życiu

- napisała fanka zespołu na Facebooku.

Uroczo?

Robert Gawliński mocno się zmienił. Tak teraz wygląda...

Tak wygląda teraz Robert Gawliński! W Stanach ledwo śpiewał....

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 1

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze!
Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i obowiązują na niej polityka prywatności oraz warunki korzystania z usługi firmy Google. Dodając komentarz, akceptujesz regulamin oraz Politykę Prywatności.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kamil Walczak
Niestety byliśmy lekko zawiedzeni i zniesmaczeni. Lubię Roberta i Wilki, ale ten koncert nie powinien się odbyć. Robert śpiewał kiepsko. Nie zagrał kilku kluczowych kawałków (Beniamin, Moja Baby, Eli Lama Sabachtani). Robił jakieś przytyki do LOTu, bo niby klimatyzacja Go dobiła, a prawda jest taka, że tak doświadczony artysta powinien to przewidzieć i chronić gardło. W Chicago podobno zaśpiewał dobrze a już dzień później w Nowym Jorku żenująco. Robił też jakieś niepochlebne komentarze w kierunku publiczności, jakby byli niedorobionymi frajerami. A przecież wielu z nas kierowało się ambicjami przybywając do USA i ciężko pracuje na swoją pozycję. A prawda jest taka, że publiczność nie zawiodła - frekwencja była wysoka. Bilety też nie były tanie. No cóż, kto pluje na fanów, sam kiedyś może zostać opluty. Niesmak pozostał. Ja myślę, że Robert i Wilki nieprędko wrócą do Nowego Jorku.
Wróć na shownews.pl shownews.pl