Syn Bocellego wyznaje smutną prawdę o dzieciństwie. Sławny ojciec robił karierę, a w domu...

Matteo Bocelli ma dziś 25 lat i rozpoczyna profesjonalną karierę muzyczną. Na rynek trafiła jego debiutancka płyta, na której, co dla wielu może być zaskoczeniem, Bocelli junior odcina się od ukochanej przez ojca opery. W najnowszym wywiadzie dla "Wprost" Włoch przekonuje jednak, że długo do tego dochodził, a najważniejsze dla niego jest to, by być zgodnym ze sobą. Matteo Bocelli opowiedział oczywiście trochę o ojcu i o tym, że często bał się o to, na jaką osobę wyrośnie:

Mój tata mimo że dawał mi wsparcie, czasami dość sceptycznie podchodził do moich planów i martwił się tym, że będę mierzyć się z wieloma problemami, jakie w biznesie muzycznym pojawiają się dość niespodziewanie. Zachował się świetnie, bo nie odciągał mnie i nie starał się zniechęcić. Chyba nawet nie udałoby mu się to, mimo że stanowi dla mnie życiowy wzór

- mówi 25-letni Bocelli w rozmowie z Wiktorem Krajewskim dla "Wprost".

Syn sławnego śpiewaka przekonuje jednak, że nie chce być postrzegany tylko przez pryzmat sławnego nazwiska:

Chciałbym jednak, żeby ludzie nie patrzyli na mnie wyłącznie jako syna Andrei Bocelliego, a Mateo Bociellego, muzyka, który postanowił iść w przeciwną stronę niż jego tata.

Nie ma chyba osoby, która nie wiedziałaby, kim jest Andrea Bocelli. Niewidzący muzyk zrobił gigantyczną, międzynarodową karierę, popularyzując muzykę operową wśród "zwykłych" ludzi, którzy dotychczas nigdy nie byli w operze lub myśleli, że nie jest to typ kultury dla nich. Niestety, Matteo Bocelli przyznaje po latach, że ich rodzina płaciła za to wysoką cenę:

Ludzie byli przekonani, że moje życie w domu wypełnionym muzyką, artystyczną atmosferą, z pewnością jest prawdziwą sielanką, że wyłącznie radość króluje w moim domu, a złe odczucia nie mają prawa istnieć, bo co mogło powodować smutek czy inne rozterki

- zwierza się.

Matteo, dziś 25-letni, pamięta, że Bocelli był raczej ojcem nieobecnym, co generowało wiele problemów dla dorastającego chłopca. Dzisiaj Bocelli junior sam wyjeżdża w trasy koncertowe i wie, że odbijają się one negatywnie na jego relacjach z bliskimi. W dzieciństwie nie miał łatwo:

Życie i koncerty na całym świecie, które dawał mój tata, były dla niego niezwykle stresujące, a ten stres przekładał się na nas wszystkich. Miałem sześć lat, może siedem i dochodziło do sytuacji, że nie widziałem mojego taty przez wiele miesięcy. Cierpiałem wtedy, że nie ma go przy wielu ważnych, ale i nieważnych momentach z mojej codzienności

- wyznał.

Poruszające słowa? Historię rodziny Bocellich zobaczycie w naszej galerii:

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!