Robert Gawliński walczy ze straszną chorobą. Dowiedział się o niej krótko przed ślubem

Robert Gawliński to jeden z najpopularniejszych piosenkarzy w Polsce. Wokalista i lider zespołu Wilki występuje na scenie od ponad 30 lat, a koncerty legendarnej grupy wciąż przyciągają tłumy. Prywatnie Gawliński jest mężem Moniki, którą poznał w 1983 roku. Od początku między nimi zaiskrzyło, jednak kobieta była przekonana, że już więcej się nie zobaczą, gdy muzyk pojechał z Wilkami z trasę. On jednak nie zamierzał odpuścić sobie pięknej brunetki. Gdy pod dwóch tygodniach stanął przed jej drzwiami, przywitał się z nią słowami: "Cześć, zakochałem się".

Para wzięła ślub w 1987 roku. Tydzień przed ceremonią muzyk dowiedział się jednak, że jest poważnie chory. Wcześniej mężczyzna był na imprezie, a gdy wracał do domu, do niego i jego kolegi przyczepił się nieznajomy mężczyzna. Jak się później okazało, był nim członek ORMO. Gawliński został uderzony w głowę kawałkiem rury.

- Zalałem się krwią. Wyglądało to groźnie. Nawet w butach miałem pełno krwi. Pojechaliśmy do szpitala. Po prześwietleniu zblazowana pani doktor spytała, ile mam lat. Kiedy zapewniłem ją, że jestem pełnoletni zakomunikowała mi bez emocji, że czaszkę mam całą, ale że mam nowotwór. Po takiej wiadomości co miałem zrobić? Wróciłem na imprezę i po prostu się zalałem - mówił w rozmowie z "Faktem" w 2004 roku.

Narzeczona Gawlińskiego nalegała jednak na ślub, więc ceremonia odbyła się zgodnie z planem. Po uroczystości para urządziła imprezę, która trwała przez dwa miesiące. Mężczyzna nie był pewien, czy przeżyje operację, więc postanowił, że będzie się dobrze bawił. W końcu nadszedł termin zabiegu.

- Miałem szczęście i nie otwierano mi czaszki. Wprowadzono mi sondę przez nos. Na ekranie chirurdzy widzieli mózg i tak wycięli nowotwór. Oglądałem to potem. Przerażające. Swojej mamie nawet nie powiedziałem o operacji. Dowiedziała się przypadkiem po paru latach, znalazła jakieś moje prześwietlenia, ale wtedy wiedziałem już, że wszystko jest w porządku i jakoś udało mi się ją udobruchać - wyznał "Faktowi".

Jakiś czas przed operacją Gawlińskiego spotkała niezwykła sytuacja. Choroba całkowicie zmienia jego postrzeganie życia i czasu.

- Kiedy już się dowiedziałem, że mam nowotwór, na placu Na Rozdrożu zaczepił mnie jakiś dziwnie wyglądający człowiek. Pomyślałem – wariat. Podszedł do mnie i powiedział: "Ty masz raka. Jak idziesz, to kurzysz. Nie usuwaj go, bo to jest dar". Do dziś się zastanawiam, czy ten guz nie miał wpływu na moje życie, na moje poszukiwania. Może gdyby mnie ten facet wtedy nie uderzył w głowę, ja bym się nie dowiedział o raku, nic by się złego ze mną nie stało i nie rozmawialibyśmy tak samo, jak teraz? Kiedy wyzdrowiałem, poczułem ciężar odpowiedzialności za to, że istnieję, zacząłem zauważać, jak szybko ucieka czas. Z chłopca zmieniłem się w mężczyznę - czytamy dalej.

Na szczęście choroba została w pełni wyleczona i Robert Gawliński dziś cieszy się życiem. Muzyk 31 sierpnia skończył 60 lat. Ze swoją żoną, Moniką, od ponad czterech dekad tworzą szczęśliwe i zgodne małżeństwo.

ZOBACZ TEŻ: Beata Ścibakówna niepokojąco o zdrowiu Jana Englerta. Poczuł się gorzej na wakacjach?

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!