MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na mundialu faszerował się morfiną. Legendarny Jan Ciszewski zmarł w kwiecie wieku

Aldona Kleczkowska
Aldona Kleczkowska
Jan Ciszewski zmarł w wieku zaledwie 52 lat. 12 listopada przypada kolejna rocznica jego śmierci.
Jan Ciszewski zmarł w wieku zaledwie 52 lat. 12 listopada przypada kolejna rocznica jego śmierci. Adam Hawałej/PAP
Zmarł 12 listopada 1982 roku, ale jego legenda nadal jest żywa. Jan Ciszewski - wybitny futbolowy gawędziarz i kolorowa postać PRL-u był niedoścignionym wzorem dla współczesnych komentatorów sportowych. Tylko w ShowNews.pl legendarnego Cisa wspomina Bohdan Łazuka, który przyjaźnił się z Janem Ciszewskim. Przypomnijmy, co świat sportu zawdzięcza Cisowi. Jaki był jego najzabawniejszy lapsus językowy?

Był nastolatkiem, kiedy spadł z motocykla i złamał nogę. Tak bardzo marzył o karierze żużlowca, a tu przyplątało się zakażenie krwi i gruźlica stawu. Przed amputacją uratowały go tylko cztery operacje. Jan Ciszewski przestał rosnąć, a z powodu krótszej o 12 cm nogi mocno utykał. Koledzy przezywali go "kuternoga", chociaż nie to było najgorsze. Najbardziej cierpiał dlatego, że nie mógł już uprawiać żadnego sportu. Los uśmiechnął się wtedy do niego i znalazł w życiu inny cel.

Gdy usłyszał, że klub żużlowy z jego rodzinnego Sosnowca szuka komentatora wydarzeń stadionowych, zgłosił się bez wahania. Pierwszy raz usiadł przed mikrofonem w 1952 roku. Komentował mecz lokalnej drużyny piłkarskiej, by kilka lat później być już naczelnym sprawozdawcą sportowym w regionalnym oddziale TVP. Widzowie pokochali jego charakterystyczny głos, charyzmę, a nawet językową nieporadność. Czasem źle wymówił nazwisko zagranicznego sportowca, popełniał zabawne lapsusy, ale miał do siebie ogromny dystans. „Proszę państwa, teraz wszystko w rękach konia” - mówił z jeździeckiego konkursu skoków na olimpiadzie w 1980 r. A widzowie śmiali się do łez.

Był genialnym komentatorem i to nie tylko piłkarskim, ale i żużla. Polski sport w kategoriach zabawy był wtedy potęgą. A dzisiaj? Polski sport ogranicza się do Świątek i Lewandowskiego

- mówi w rozmowie z ShowNews Bohdan Łazuka, który przyjaźnił się z Ciszewskim.

"Cis" relacjonował słynne mecze Górnika z Romą w 1970 roku, złoto olimpijskie w Monachium AD 1972, eliminacyjny dwumecz Polski z Anglią na Wembley. Informował o mistrzostwie świata na żużlu Jerzego Szczakiela w 1974 roku i złotym medalu olimpijskim Jana Kowalczyka w skokach przez przeszkody na igrzyskach olimpijskich w Moskwie w 1980 roku.

Legendarna spikerka Krystyna Loska wspominała kiedyś, że kibice często dzwonili do telewizji, by upewnić się, że to właśnie Ciszewski będzie relacjonował ważne rozgrywki.

Panowało powszechne przekonanie, że gdy ja zapowiem mecz piłkarzy, a Janek skomentuje ich rywalizację, to sukces mamy zapewniony. On wiedział, czego oczekują kibice, tworzył dla widzów widowisko emocji

- wyjaśniała.

Z piłkarzami latał jednym samolotem, a nawet wpraszał się do ich hotelu na nocleg. Lubił biesiadować, nie stronił od dobrych trunków.

Mówili o nim: „profesor Cis”. Był wybitnym sybarytą. Z nim zawsze coś się działo, chociaż nie widywaliśmy się tak często, bo on był na Śląsku, a ja w Warszawie. Niestety, do jego rodziny nie należałem. Jeśli człowiek w pewnych sytuacjach nie miał się do kogo odwołać, to zawsze padało: "Zadzwońmy do Janka Ciszewskiego, on coś nam podsufluje", jak to się mówi w języku teatralnym

- śmieje się Łazuka.

Trwały związek stworzył dopiero z trzecią żoną. Krystynę, młodszą o 16 lat, poznał w restauracji we Wrocławiu. Była neurologiem i to pod jej wpływem zmieniło nieco tryb życia. Rzucił palenie, przestał się objadać. „Jak mogę nie słuchać lekarki?” – żartował. W 1976 r. urodziła im się córka Joanna.

Praca nadal była jego pasją, ale pojawiły się kłopoty. Cis był stałym bywalcem wyścigów konnych, widywano go także w kasynach. Poker, ruletka to był jego żywioł. O ile jako komentator odnosił sukcesy, granie mu jednak nie szło. Wpadł w długi, a wierzyciele zaczęli nawiedzać go w pracy. Miał z tego powodu mnóstwo kłopotów. Gra w pokera na pieniądze była w Polsce zakazana, a PRL-owskie służby bezpieczeństwa wykorzystały ten fakt, by nakłonić Ciszewskiego do współpracy. Jako TW „Sprawozdawca” okazał się jednak, jak podają akta IPN – „mało przydatny, bo bardzo nieszczery”.

Jadąc na mistrzostwa świata w Hiszpanii w 1982 roku, był już chory, ale nie mógł z tego zrezygnować – tak bardzo żył piłką nożną. Polacy wygrali z Peru 5:1, a Zbigniew Boniek strzelił trzy gole w meczu z Belgią, otwierając tym samym biało-czerwonym drogę do walki o awans do półfinału. Płakał, gdy nasza drużyna zremisowała z ZSRR, bo to wystarczyło, by przejść dalej.

Aby przetrwać mundial, musiał faszerować się morfiną. Walczył się z cukrzycą, marskością wątroby, zmagał się z chorobą nowotworową. W autobiografii Antoniego Piechniczka czytamy, że po powrocie polskiej delegacji do kraju Ciszewskiego już z lotniska miała zabrać karetka. On uparł się, żeby poczekać na żonę. Zmarł 12 listopada 1982 roku. Miał tylko 52 lata.

Jan Ciszewski zmarł w wieku zaledwie 52 lat. 12 listopada przypada kolejna rocznica jego śmierci.

Na mundialu faszerował się morfiną. Legendarny Jan Ciszewski...

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze!
Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i obowiązują na niej polityka prywatności oraz warunki korzystania z usługi firmy Google. Dodając komentarz, akceptujesz regulamin oraz Politykę Prywatności.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na shownews.pl shownews.pl