Maciej Damięcki, zasłużony dla polskiej kultury aktor, zmarł w wieku 79 lat. Wiadomo, że wcześniej pokonał dwa nowotwory, jednak rodzina nie podała dotychczas przyczyny śmierci artysty.
Wracają za to echa publikacji "Dziennika" z 2007 roku, w której ujawniono, powołując się na akta Instytutu Pamięci Narodowej, że Maciej Damięcki przez 16 lat był współpracownikiem SB. Donosił na kolegów jako TW "Bliźniak". Artykuł Tomasza Butkiewicza wywołał w środowisku artystycznym prawdziwe trzęsienie ziemi, zwłaszcza że Damięcki początkowo zaprzeczał rewelacjom wyciągniętym z IPN i przyznał się dopiero, gdy pokazano mu podpisane przez niego dokumenty.
Współpraca Macieja Damięckiego z SB miała zacząć się w 1973 roku, gdy aktora zatrzymała milicja, bo ten... prowadził po pijaku. Milicjanci zagrozili mu zabraniem prawa jazdy, wybuchłby skandal, więc SB zaproponowała współpracę, na którą Damięcki przystał.
Pierwsza próba nie była w pełni udana. Aktor się zdenerwował, jednak nie powiedział "nie". Damięcki stwierdził, że "nie może tak od razu zdecydować". Dlaczego? Tłumaczył, że w latach 40. UB prześladował jego ojca. (...) Maciej Damięcki, mimo oporów, zdecydował się jednak na rozmowy z SB. Kolejne spotkanie wyznaczono mu na 17 kwietnia 1973 roku. Wtedy to aktor podpisał zobowiązanie do współpracy i przyjął pseudonim Bliźniak. Przyznał się do tego dopiero wtedy, gdy pokazaliśmy mu ksero tego dokumentu
- pisano w 2007 roku.
Maciej Damięcki w latach 70. i 80. grał w Teatrze Dramatycznym - jednym z najważniejszych w Polsce, który miał wpływ nie tylko na kształtowanie gustów kulturalnych, ale był też zarzewiem wielu spraw politycznych. Damięcki opisywał w donosach m.in. Gustawa Holoubka, Andrzeja Seweryna, Daniela Olbrychskiego, Alinę Janowską, Marka Konrada i Piotra Fronczewskiego. Współpraca z SB trwała, bo w 1974 roku Maciej Damięcki znów prowadził po pijaku, miał nawet kolizję z tramwajem, więc SB zabrała mu prawo jazdy. Odebrał je wkrótce po kolizji, chociaż miał we krwi... 2,56 promila alkoholu!
Esbecy skrupulatnie oceniali również wartość agenta: podczas tych spotkań przekazał 70 informacji o charakterze operacyjnym. Co kilka lat sporządzali charakterystyki przydatności swojego agenta. W 1975 i 1978 roku, a więc lata po pozyskaniu Damięckiego do współpracy, SB twierdziła, że "przekazał kilka ciekawych informacji dotyczących osób i zjawisk z terenu Teatru Dramatycznego, w którym na stałe pracuje" i oceniali go jako wiarygodne źródło. Z biegiem lat ocena była gorsza
-pisał Tomasz Butkiewicz w "Dzienniku".
Maciej Damięcki wypierał się wszystkiego do momentu, w którym pokazano mu podpisane dokumenty:
Ja pierniczę. Moje. (...) No dobra. Przypominam sobie. Głupio mi było się do tego przyznać
- powiedział, ale "na pewno nieprawdą" nazwał informacje, że współpracował z SB do 25 września 1989 roku.
Jak Boga kocham, nie wiem, jak pana przekonać, ale naprawdę te opisy spotkań to jakieś bzdury. Jedyne, co mam sobie do zarzucenia, to te kontakty z lat 70. Potem się urwały i byłem z tego powodu szczęśliwy
- dodał.
Wkrótce potem, w rozmowie z Krzysztofem Lubczyńskim z "Dziennika", Maciej Damięcki stwierdził obrazowo, że "IPN go zlinczował". Szedł w zaparte, że raporty były fałszowane, że nie donosił na kolegów w takiej skali, w jakiej przedstawiono to w mediach. Jego zdaniem pisał albo dobrze albo lakonicznie, pieniędzy za donosy nie brał, chociaż w archiwach IPN istnieje notatka, że dostał od SB m.in. dwa koniaki.
A co ja takiego napisałem? Czy to, że pan Gustaw Holoubek był świetnym dyrektorem teatru i wspaniałym aktorem, to był donos? Aha, jeszcze jedno. Na drugi dzień po ukazaniu się tego artykułu w "Dzienniku" poszedłem do IPN, żeby zapoznać się z treścią mojej teczki. Dowiedziałem się, że mnie nie przysługuje takie prawo. Że owszem, pokażą mi po jakimś czasie, około dwóch miesięcy, te papiery, ale i tak tylko te, które będą uważali za stosowne. Swoją teczkę dostałem od panów redaktorów prowadzących program "Teraz my" na wizji
-żalił się Maciej Damięcki.
Później, w rozmowie z dziennikarzami programu "Interwencja" Polsat News Maciej Damięcki ujawnił, że miał w tym czasie myśli samobójcze, bo czuł się zaszczuty. Środowisko aktorskie bardzo się wtedy podzieliło: Daniel Olbrychski mówił na przykład, że nie widzi potrzeby rozliczania Damięckiego za to, co robił. Inni nie komentowali. Za to scenarzyści "Plebanii", w której wtedy grał, wymyślili wątek, że i jego bohater - Grzyb - był TW.
Od 2007 roku nikt już do sprawy TW "Bliźniaka" nie wracał.
Maciej Damięcki nie żyje. Jego córka właśnie przekazała trag...
Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl
Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!

NaM - Podlaskie ligawki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?