MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Waldemar Kocoń zapisał Olbrychskim w testamencie swoje kotki i serwala. Zwierzęta spotkał smutny los

Aldona Kleczkowska
Waldemar Kocoń zapisał swoje zwierzęta w testamencie. Niestety, serwala i kotki spotkał smutny los.
Waldemar Kocoń zapisał swoje zwierzęta w testamencie. Niestety, serwala i kotki spotkał smutny los. AKPA/Facebook
Waldemar Kocoń był gwiazdą estrady lat 70., występował między innymi na Festiwalach Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu. Był też hołubiony przez polonię. Gdy wprowadzono stan wojenny, był w USA. Ze Stanów wrócił po 19 latach zupełnie odmieniony, na dodatek z egzotycznym towarzyszem - serwalem Rexusem. Potem miał jeszcze dwie inne kotki, ale gdy zmarł na białaczkę, zwierzęta spotkał smutny los... Przypominamy tę tragiczną historię.

Waldemar Kocoń szybko został gwiazdą estrady, na której błyszczał przez kilkanaście lat. Rozwinął się głównie w latach 70., szybko zdobył uznanie polonii, więc często wyjeżdżał za granicę. To w Stanach Zjednoczonych zastała go wiadomość o stanie wojennym. Waldemar Kocoń został w Ameryce, chociaż nikt wtedy nie wiedział, jak wielką traumę ma za sobą. Opowiedział o niej dopiero w latach dwutysięcznych: jako piętnastolatek padł ofiarą księdza pedofila.

Zostałem zgwałcony przez mężczyznę w sutannie. Miałem 15 lat, gdy pewien ksiądz zwabił mnie do swojego samochodu. Po wszystkim płonąłem ze wstydu, a on przytulił mnie po ojcowsku i ostrzegł, że jeżeli komukolwiek powiem, do czego między nami doszło, natychmiast dosięgnie mnie kara boża. I ja przez lata żyłem w lęku przed zemstą Boga. To było najgorsze w tamtej historii, że ksiądz wykorzystał imię boskie, aby mnie zniewolić

- mówił w "Expressie Ilustrowanym", dodając, że nigdy nie wybaczył oprawcy.

Waldemar Kocoń żył w USA przez 19 lat. Nie opowiadał o swojej prywatności, ale kiedyś wymsknęło mu się, że zakochał się w kimś, kto hodował serwale. Wtedy właśnie zaczęła się jego miłość do tych udomowionych dzikich kotów. Nic więc dziwnego, że gdy w 2000 roku wrócił do Polski, przywiózł ze sobą serwala Rexusa, którego miał od czwartego miesiąca życia. To właśnie z nim odwiedzał studia telewizyjne i pozował do zdjęć, promując pomaganie zwierzętom. Waldemar Kocoń w ogóle wymykał się stereotypom: nie miał rodziny, wydziedziczył rodzeństwo i nieślubnego syna, lobbował za paradami równości i prawami dla osób LGBT.

Serwale były jego największą miłością. Oprócz Rexusa miał jeszcze dwie kotki rasy savannah - to krzyżówka serwala z kotem bengalskim, niezwykle przyjazna, chociaż wciąż wyglądająca dziko. "Zazdroszczę mu egzotycznej urody i egzotycznego dystansu do polskiej rzeczywistości" - opowiadał o Rexusie w jednym z wywiadów.

Niestety, koty Koconia spotkał trudny los. Na początku 2012 roku piosenkarz dowiedział się, że ma białaczkę. Podjął leczenie, zmienił dietę, ale potem było tylko gorzej. Bohdan Gadomski, który sam zmarł w kontrowersyjnych okolicznościach, opisywał w "Angorze", że jego kolega odmówił dalszego leczenia.

Zrezygnował z trzeciej chemioterapii, nie chciał przeszczepu szpiku. Nie poszedł na transfuzję krwi, chociaż był coraz słabszy. W ostatnich dniach zaczął niewyraźnie mówić, złamał rękę, dostał zapalenia płuc. Trafił do szpitala. Leżał pod aparatem tlenowym i z trudem oddychał

- pisał Gadomski.

Ostatnimi, którzy widzieli Koconia przed śmiercią w szpitalu, byli Ryszard Rembiszewski i Krystyna Demska-Olbrychska, żona Daniela. Godzinę po ich wyjściu piosenkarz nie żył. Jego testament znaleziono w mieszkaniu rano. Waldemar Kocoń przepisał majątek artystom w Skolimowie, a najwięcej uwagi poświęcił... kotom. Kotka Aida znalazła dom najszybciej, chyba jeszcze za życia Koconia, Maxima wzięli Olbrychscy. Niestety, jesienią 2012 roku zwierzę uciekło. Szukało go nawet warszawskie ZOO - niestety, bez skutku. Do dziś nie wiadomo, co się z nim stało.

A serwal Rexus? W chwili śmierci swojego opiekuna miał 15 lat. Serwale na wolności żyją około 11 lat, w niewoli nawet dwukrotnie dłużej. Mimo to piosenkarz chciał, by go uśpiono. Krystyna Demska-Olbrychska najpierw oddała Rexusa do ZOO, co nie było najlepszym pomysłem, bo kot nie znał innego środowiska niż dom. Potem znalazła mu prywatną opiekunkę, u której serwal pożył jeszcze trzy lata.

Waldemar Kocoń zapisał swoje zwierzęta w testamencie. Niestety, serwala i kotki spotkał smutny los.

Waldemar Kocoń zapisał Olbrychskim w testamencie swoje kotki...

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze!
Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i obowiązują na niej polityka prywatności oraz warunki korzystania z usługi firmy Google. Dodając komentarz, akceptujesz regulamin oraz Politykę Prywatności.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na shownews.pl shownews.pl