MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Syn Alicji Bachledy-Curuś ma ciężko chorego brata. Wiemy, jak Colin Farrell widzi ich przyszłość

Paweł Kaczmarek
Syn Bachledy-Curuś ma ciężko chorego brata. Colin Farrell już zaplanował ich przyszłość.
Syn Bachledy-Curuś ma ciężko chorego brata. Colin Farrell już zaplanował ich przyszłość. Image Press Agency/NurPhoto/Shutterstock/East News / AKPA
Niewielu z Was zapewne pamięta, że syn Alicji Bachledy-Curuś i gwiazdora amerykańskiego kina Colina Farrella, Henry Tadeusz, ma starszego brata. Wkrótce 21-letni James cierpi na rzadką chorobę genetyczną. Jego ojciec znakomicie zdaje sobie sprawę, że nie będzie zawsze obecny, aby pomóc dziecku, dlatego już teraz zaczął planować jego najbliższe lata. Przeczytajcie na ShowNews, w jak poruszających słowach aktor wypowiada się o swoich pociechach.

Wszyscy zapewne pamiętamy, jak kilkanaście lat temu z zapartym tchem cała Polska śledziła uczuciowe perypetie Alicji Bachledy-Curuś, którą namiętne uczucie połączyło z amantem amerykańskiego kina, Irlandczykiem Colinem Farrellem. Owocem tej pięknej relacji jest wielka duma aktorskiego duetu - Henry Tadeusz, który raz na jakiś czas wpada z mamą w odwiedziny do Polski. Henry to natomiast niejedyny syn Colina. Prawie 21 lat temu na świat przyszedł James. Jego matką jest modelka, Kim Bordenave. Niestety, już kilka miesięcy po narodzinach chłopca rodzice zaczęli podejrzewać, że fakt, iż maluch nie ma w zwyczaju drzeć się w niebogłosy jak każdy inny rówieśnik, nie jest w tym przypadku pożądanym zjawiskiem. U chłopca zdiagnozowano wyjątkowo rzadką przypadłość neurologiczną - syndrom Angelmana.

James nie jest i nigdy nie będzie samodzielny. Nie jest w stanie komunikować się werbalnie. Niemniej jednak aż łezka się w oku kręci, gdy słucha się, z jak wielką miłością Colin Farrell opowiada o swojej relacji ze starszym synem. Aktor właśnie udzielił obszernego wywiadu magazynowi "PEOPLE". Do zaproszenia tabloidu do swojej prywatnej rezydencji miał akurat poważny powód. Farrell zamierza ruszyć z fundacją, której zadaniem będzie niesienie pomocy rodzinom dzieci z niepełnosprawnością umysłową.

Chciałbym, aby świat był życzliwy dla Jamesa. Chciałbym, aby traktował go z życzliwością i szacunkiem. Gdy twoje dziecko kończy 21 lat, tak naprawdę jest zostawione samemu sobie. Wszystkie programy, na których pomoc można było wcześniej polegać, kończą się. Efektem tego jest to, że rodzic musi radzić sobie w pojedynkę z młodym dorosłym, który teoretycznie powinien być zintegrowany ze społeczeństwem, a tak naprawdę jego problemy wcale nie znikają.

Aby pomóc rodzinom w podobnej sytuacji aktor wystartował z Colin Farrel Foundation, która postawiła sobie za cel niesienie wsparcia, edukację oraz organizację miejsc wypoczynku dla osób z niepełnosprawnością i ich najbliższych. Jak mówi, sam boi się o to, co stanie się z jego synem, gdy go już zabraknie.

Musimy zastanowić się teraz, jak będzie wyglądać następny rozdział jego życia. Bałbym się, co by się stało, gdyby cokolwiek - Boże broń - miało przydarzyć się mamie Jamesa albo mi - że James miałby wtedy 30-40 lat i musiałby zostać zapisany do jakiejś instytucji, trafić do jakiegoś ośrodka - mówi Farrell w rozmowie z "PEOPLE".

Aktor jest przy tym w pełni świadomy wyjątkowej pozycji, w jakiej sam się znajduje. Dzięki swojemu bogactwu mógł sobie pozwolić na opiekę dla syna, która stale mieszka z nim w domu. W dużej mierze to właśnie dzięki całemu zespołowi osób do pomocy, chłopak mógł rozwijać się na swoje możliwości, mimo ponurych prognoz lekarzy.

Po tym, jak powiedziano mi, że James nigdy nie będzie chodzić, a później móc zobaczyć, jak biegnie do mnie... Nigdy tego nie zapomnę.

Oczywiście we wszystkich tych zachwytach Farrell nie zapomina o swoim drugim synu.

Poszczęściło mi się. Jestem bardzo dumny z moich chłopców. To dwóch młodych fantastycznych mężczyzn. Dla mnie oni są magiczni. Każdego dnia o tym myślę. (...) Zdarzają się oczywiście kłótnie, ale nie są one zbyt częste. To bardzo dobre ziomeczki. (...) James i Henry to dwie osoby w moim życiu, za które jestem najbardziej wdzięczny - mówi wyraźnie poruszony Amerykanin.

Cóż, wygląda na to, że Alicja Bachleda-Curuś wybrała naprawdę wyjątkowego mężczyznę na ojca swojego dziecka. Aż serce rośnie!

Syn Alicji Bachledy-Curuś i Colina Farrela ma już 15 lat. Czy to skóra zdjęta z mamy?

Syn Alicji Bachledy-Curuś poszedł z ojcem w miasto! Towarzys...

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 18

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze!
Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i obowiązują na niej polityka prywatności oraz warunki korzystania z usługi firmy Google. Dodając komentarz, akceptujesz regulamin oraz Politykę Prywatności.

Podaj powód zgłoszenia

M
Mery
Wspaniały człowiek i ojciec, nie jest to takie oczywiste w tych czasach!!! Najczęściej biorą nogi za pas.
R
Ryś
Kiedy wreszcie poznamy imię kobiety która zniszczyła pomnik na warszawskiej Woli?
G
Grest
Jakież tam piękne uczucie było pomiędzy nimi. On jako chłop, znany aktor, który wie, że może mieć prawie każdą kobietę wykorzystał okazję na zaliczenie nowej, młodej i atrakcyjnej aktoreczki. Ona miała nadzieję, że on się wielce zakocha i zostanie z nią na zawsze. Nie ten typ dziewczyno. Jej szczęście, że zaciążyła i teraz kasa płynie na utrzymanie w USA.
A
Alicja
Myślę, że ten artykuł pisał mierny pismak. Poziom tragiczny. Pato, pseudodziennikarski bełkot.
E
Elzbieta
Miec takiego tate to skarb ze tak bardzo interesuje sie synami pozdrawiam
a
aKL
Mała poprawka - Coli Farrell jest Irlandczykiem a nie Amerykaninem.
C
Chirurg
A góralka co porobiła ze swoją szczęką? Dała ten modny na potęgę implant w brodę? Ale nadal wygląda beznadziejnie.
Z
Zula bis
Było słowo chowa, to po chusteczkę wstawiliscie, że to jest wulgaryzm, on jest ale po wstawce szola
Z
Zula
Farrell to świetny aktor i z charyzmą, a góralka wiedziała co robi, chwała Farrelowi za to, że mówi głośno o chorym synu, a nie k[wulgaryzm]e go w domu, co robią niektórzy rodzice z niepełnosprawnymi dziećmi
A
Asia
7 sierpnia, 21:34, Felixa:

Ale zbrzydła była konkubina Farrella. A on no cóż dobrze, że chociaż zadbał o chłopców i ich matki skoro w stałych związkach długo nie wytrzymuje.

No cóż, jest mnóstwo dzieci z podobnymi chorobami których rodzice niegdy" nie zobaczą jak do nich biegna" , niegdy niczego samodzielnie nie zrobią...ale maja trochę mniej szczęścia gdyż ich rodzice nie dysponują takimi środkami finansowymi jak Pan, którego teraz mamy podziwiać ze takim wrażliwym ojcem. A co z rodzicami którzy na codzień borykają się z podobna tragedią i trwają w związkach i są prawdziwym wsparciem dla tych dzieci. To są prawdziwi bohaterowie!!!

G
GGG
Aby pomóc rodzinom w podobnej sytuacji aktor wystartował z Colin Farrel Foundation, która postawiła sobie za cel niesienie wsparcia, edukację oraz organizację miejsc wypoczynku dla osób z niepełnosprawnością i ich najbliższych. Jak mówi, sam boi się o to, co stanie się z jego synem, gdy go już zabraknie.

Musimy zastanowić się teraz, jak będzie wyglądać następny rozdział jego życia. Bałbym się, co by się stało, gdyby cokolwiek - Boże broń - miało przydarzyć się mamie Jamesa albo mi - że James miałby wtedy 30-40 lat i musiałby zostać zapisany do jakiejś instytucji, trafić do jakiegoś ośrodka - mówi Farrell w rozmowie z "PEOPLE".
K
Kinoman
7 sierpnia, 23:05, Maria:

Maria. Rzeczywiście,troszczy się ,ale wydaje się że więcej troszczy się o chorego syna,ale czy o młodszego tak samo,nie można kochać jednego lepiej od drugiego.owszem myślę jeszcze o tym jak zostały potraktowane ich matki

Natomiast obawiam się że młodszy będzie musiał podjąć się opieką przyrodniego brata dożywotnio,myślę że ojcu o to chodzi.ale to tylko moje domysły,powinien młodszy sam zadecydować o swoim życiu.

To oczywiste , że taki jest Jego zamysł 😕

G
GGG
7 sierpnia, 23:05, Maria:

Maria. Rzeczywiście,troszczy się ,ale wydaje się że więcej troszczy się o chorego syna,ale czy o młodszego tak samo,nie można kochać jednego lepiej od drugiego.owszem myślę jeszcze o tym jak zostały potraktowane ich matki

Natomiast obawiam się że młodszy będzie musiał podjąć się opieką przyrodniego brata dożywotnio,myślę że ojcu o to chodzi.ale to tylko moje domysły,powinien młodszy sam zadecydować o swoim życiu.

Niewielu z Was zapewne pamięta, że syn Alicji Bachledy-Curuś i gwiazdora amerykańskiego kina Colina Farrella, Henry Tadeusz, ma starszego brata. Wkrótce 21-letni James cierpi na rzadką chorobę genetyczną. Jego ojciec znakomicie zdaje sobie sprawę, że nie będzie zawsze obecny, aby pomóc dziecku, dlatego już teraz zaczął planować jego najbliższe lata. Przeczytajcie na ShowNews, w jak poruszają[wulgaryzm]h słowach aktor wypowiada się o swoich pociechach.

G
GGG
ktor jest przy tym w pełni świadomy wyjątkowej pozycji, w jakiej sam się znajduje. Dzięki swojemu bogactwu mógł sobie pozwolić na opiekę dla syna, która stale mieszka z nim w domu. W dużej mierze to właśnie dzięki całemu zespołowi osób do pomocy, chłopak mógł rozwijać się na swoje możliwości, mimo ponurych prognoz lekarzy.

Po tym, jak powiedziano mi, że James nigdy nie będzie chodzić, a później móc zobaczyć, jak biegnie do mnie... Nigdy tego nie zapomnę.WSPANIALY OJCIEC Z COLINA ,BRAWO CUDOWNY CZŁOWIEK
B
Bożena
Piękni ludzie szkoda że nie są razem. Mogli by być piękną rodziną.
Wróć na shownews.pl shownews.pl