Niepojęte, jak żył Wojciech Mann. Pożyczanie pieniędzy i rury wystające ze ściany

Wiktoria Zając
AKPA
Wojciech Mann to legendarny dziennikarz - wszyscy dobrze znamy jego twarz oraz kojarzymy głos. Przez wiele lat pracował na ogólnopolską popularność, pojawiając się m.in. w radiowej Trójce oraz "Szansie na sukces". Zanim zdobył uznanie i zbudował swoją pozycję w branży, wiódł zwyczajne życie, ba - jego matka pożyczała pieniądze od... własnej córki. Mann z niesamowitą szczerością opowiedział szczegóły.

Wojciech Mann to postać absolutnie kultowa, jeśli chodzi o polskie dziennikarstwo muzyczne. Świetnie znają go zarówno widzowie, jak i słuchacze - ci pierwsi przede wszystkim dzięki "Szansie na sukces" i "Dużym dzieciom", drudzy z kolei za sprawą audycji w radiowej Trójce, gdzie pracował przez pięćdziesiąt lat. Kilka lat temu odszedł z rozgłośni i dołączył do współtwórców Radia Nowy Świat.

Dziennikarz trzykrotnie stawał na ślubnym kobiercu. Ma jednego dorosłego syna - Marcina, który poszedł w jego ślady. Swego czasu Wojciech Mann opowiedział mediom nieco więcej na temat jedynego potomka; zdaje się, że w jego wypowiedzi pobrzmiewała nutka goryczy... W tym samym wywiadzie, którego udzielił "Tygodnikowi Powszechnemu", dziennikarz zdobył się również na szczerość dotyczącą swojej przeszłości. Ojciec Wojciecha Manna był artystą, a z opowieści 76-latka wynika, że znajdował schronienie w tym świecie, w którym czuł się po prostu bezpiecznie.

(...) Żył w świecie artyzmu, któremu był bez reszty oddany. To właśnie stanowiło przestrzeń, do której chował się i w której funkcjonował. Sądzę, że sztuka dawała mu poczucie bezpieczeństwa. Oczywiście dopóki były zamówienia

- mówił dziennikarz.

Proza życia w jego rodzinnym domu bywała niewesoła. Gdy nie było zamówień, robiło się już mniej kolorowo. Wtedy do akcji wkraczała mama Wojciecha Manna...

Mama musiała zaskórniaka spod prześcieradeł wyciągać. Lub pożyczać od siostry czy najbardziej zaufanych znajomych, co było dla niej żenujące. Kiedy skarżyła się ojcu, że musi posuwać się do czegoś takiego, on rozkładał ręce: "No nie zapłacili jeszcze". Ale potem, jak dostawał pieniądze, to trwonił je wzorcowo. Przede wszystkim zapraszał całą rodzinę do eleganckiej restauracji w Warszawie, najczęściej był to Bristol. I to było wydarzenie, nikt nie patrzył na ceny. Ja uwielbiałem consommé z pomidorów, Mama - de volaille'a, chyba był prawdziwy, bo sikał masłem. Wstyd powiedzieć, ale mama podkradała małe, wyjątkowo smaczne bułeczki pieczone na miejscu. Po raz pierwszy jadłem tam pailles - cieniutkie kartoflane nitki. Na deser były lody lub suflet, przed którego zjedzeniem przetaczały się dyskusje, czy odpowiednio wyrósł

- wracał pamięcią do młodzieńczych czasów na łamach "Tygodnika Powszechnego".

Ponadto Mann wspominał, że w kwestii kulinariów jego ojciec nie był szczególnie wybredny, choć ważnym elementem opisanych ceremonii była "zimna wódeczka", podawana koniecznie w oszronionej karafce. W dalszej części rozmowy dziennikarz przytoczył jeszcze kilka historii z życia wziętych, a w jednej z nich obrazowo opisał, w jakich warunkach żył już w późniejszych czasach.

Odpowiedzialność? Opowiem historię, która dobrze oddaje ojca podejście do świata. Kiedy wprowadziliśmy się do większego mieszkania na Powiślu, w łazience brakowało umywalki, na jej miejscu sterczały końcówki rur do montażu. Ale była wanna z prysznicem i wszyscy korzystali z tej oferty. Ojciec, zanurzony w swoim malowaniu, przypuszczam, że nawet nie zwrócił uwagi na taki brak, skoro w wannie mógł się umyć, a przed lustrem ogolić... Dla niego było okej. Jednak ja po kilku miesiącach wkurzyłem się i któregoś dnia, jak dostałem pieniądze z radia - małe, ale moje - poszedłem do sklepu, kupiłem umywalkę, przytargałem do domu i zamówiłem machera, który ją założył. Byłem dumny, że dołożyłem się do luksusu w nowym mieszkaniu. A ojciec tylko odnotował fakt: "O, umywalka". I umył ręce

- czytamy.

76-latek wyznał też dziennikarzom, że mało wiedział o nieżyjącym już ojcu, z czego zdał sobie sprawę, gdy pisał książkę na jego temat. Wojciech Mann twierdząco odpowiedział na pytanie, czy mężczyzna był "z innej epoki". Nadmienił, że widział różnych ojców - "bijących, pijących, wymagających" - lecz jego tata nie należał do żadnego z tych gatunków.

A mój ojciec był życzliwy. Wynajmował cudowną pracownię dwa piętra wyżej nad mieszkaniem. Więc istniał w moim życiu w taki najbardziej zwykły sposób: poprzez obcowanie

- określił.

Spodziewaliście się takiej szczerości ze strony Wojciecha Manna?

Tak dziś wygląda Wojciech Mann. Dawno niewidziany dziennikar...

Shownews.pl działa dla Was i dzięki Wam. O tym temacie zostaliśmy poinformowani przez Czytelników na [email protected]. Jeśli zauważyliście coś, o czym powinniśmy wiedzieć, piszcie na [email protected]. Zapewniamy anonimowość!

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!

emisja bez ograniczeń wiekowych

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 1

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze!
Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i obowiązują na niej polityka prywatności oraz warunki korzystania z usługi firmy Google. Dodając komentarz, akceptujesz regulamin oraz Politykę Prywatności.

Podaj powód zgłoszenia

A
Alex
Obrońca demokracji, któremu nie przeszkadzało służenie komunistom.
Wróć na shownews.pl shownews.pl