Karol Strasburger ujawnił tajemnice "Familiady". Na planie już króluje jego 5-letnia córka

Paweł Kaczmarek
"Familiada" obchodzi swoje 30-lecie. Z tej okazji Karol Strasburger zdradził nam tajniki kultowego programu.
"Familiada" obchodzi swoje 30-lecie. Z tej okazji Karol Strasburger zdradził nam tajniki kultowego programu. AKPA
Mówili, że "Familiada" będzie dla aktora ujmą na honorze. Równo 30 lat temu Karol Strasburger został gospodarzem tego teleturnieju i po dziś dzień nie żałuje swojej decyzji. Przepytał przez ten czas 15 tysięcy osób i tylko w rozmowie z ShowNewsem zgodził się ujawnić, czego nie rejestrują kamery oraz co motywuje go do dalszej pracy.

Chyba niewielu jest w stanie wyobrazić sobie "Familiadę" bez udziału Karola Strasburgera, który jest związany z tym teleturniejem od samego początku. Dziś "Familiada" obchodzi swoje 30-lecie. Pierwszy odcinek wyemitowano dokładnie 17 września 1994 roku, a aktor miał wtedy zaledwie 47 lat i był już bardzo popularny. W rozmowie z ShowNewsem zdradza, że nie od razu przyjął tę propozycję.

Zastanawiałem się. Nie miałem takich doświadczeń, a i tradycji teleturniejowej specjalnie nie było. Część ludzi mi odradzała, mówiąc, że aktor z takim dorobkiem nie powinien się tym zajmować, że prowadzenie teleturnieju to ujma na honorze. Poza tym ten amerykański styl, na podstawie którego kręciliśmy nasz format, nie do końca mi odpowiadał. To było dla mnie za bardzo krzykliwe i chciałem poprowadzić to po swojemu. Na szczęście od Niny Terentiew dostałem zielone światło, żeby znaleźć własną drogę w tym programie - wspomina Karol Strasburger.

Na przestrzeni lat "Familiada" zmieniała się wielokrotnie. Ekipa pracowała w wynajętych miejscach, dopiero później pojawiło się słynne studio przy Inżynierskiej w Warszawie. Niewiele osób wie, że pytania, które gospodarz odczytywał uczestniczącym w zabawie rodzinom, na początku przychodziły prosto z Ameryki. Dopiero przed programem tłumaczono je na język polski. Trzydzieści lat temu obowiązywały nawet inne konwenanse:

Program ulegał zmianom, od mówienia sobie per pan i całowania kobiet w rękę, po reżyserowanie nawet tego co ja mówię i co mają odpowiadać rodziny. Dzisiaj mamy pełną dowolność. Zmienił się regulamin, kiedyś uczestnikami "Familiady" były rodziny, teraz choćby grupy znajomych. Wzrosły też wynagrodzenia o 10 tysięcy złotych. Kiedyś w odcinkach specjalnych dla drużyn były samochody. Teraz można wygrać 25 tysięcy złotych, a jeśli komuś trzykrotnie się uda to jest to kwota ponad 70 tysięcy. Nakręciliśmy prawie 3000 odcinków, zwykle po pięć osób w każdym. To jest ogromna rzesza ludzi - 15 tysięcy osób i śmieję się, że cała Polska już była w naszej "Familiadzie" - opowiada gospodarz teleturnieju.

Dodaje przy tym, że bywają i przykre momenty, kiedy do programu przychodzą rodziny nie po to, żeby się bawić, a np. wygrać pieniądze na leczenie chorego dziecka. Nie zawsze się udaje.

W czasie pandemii zrezygnowano z udziału publiczności w nagraniach. Karol Strasburger ma nadzieję, że kiedyś publika wróci, bo program był bardziej dynamiczny. Dzięki niej mógł też obserwować reakcje na swoje kultowe już dowcipy, zwane sucharami. Prezenter nieraz zaliczył zabawne wpadki, które stawały się hitami internetu.

Żarty są moje, nikt mi ich nie pisze. Poza tym nie mam promptera, ani słuchawek w uszach i tu odróżniamy się znacznie od innych programów tego typu - zdradza.

Dzisiaj aktor dołączył do panteonu gwiazd, które od dziesięcioleci prowadziły teleturnieje: Tadeusza Sznuka - gospodarza "Jednego z dziesięciu" oraz Stanisławy Ryster, która przez ponad 30 lat była gospodynią "Wielkiej gry". TVP, jak się dowiedzieliśmy, nie szykuje z tej okazji wielkiej fety, ale przyszłość "Familiady" nie jest zagrożona. Gospodarz też ani myśli o emeryturze, zwłaszcza, że ma jedną, najwierniejszą fankę - 5-letnią córeczkę.

Laura czasem odwiedza mnie w studiu, patrzy jak pracuję, obserwuje mnie w telewizji i jest z taty dumna. To dla mnie bardzo ważne, że mam szansę jej to wszystko pokazać, a nie żyć wspomnieniami - mówi 77 letni dziś aktor.

I chociaż bywa zmęczony, bo "Familiadę" kręci się w intensywnych trzydniowych sesjach po cztery odcinki dziennie, z przyjemnością przychodzi do pracy.

Ten program żyje tak jak ja żyję, chcę być w formie i w dobrym humorze. Nie rozumiem tych, którzy dążą do tego, żeby w pewnym wieku nic nie robić. Ja tak nie potrafię i dopóki mogę to pracuję. Ceny idą w górę, a ja zawsze miałem filozofię, żeby nie pożyczać, nie żyć ponad stan tylko na takim poziomie, na jaki mogę sobie pozwolić - podsumowuje w rozmowie z ShowNews Karol Strasburger.

"Familiada" obchodzi swoje 30-lecie. Z tej okazji Karol Strasburger zdradził nam tajniki kultowego programu.

Karol Strasburger ujawnił tajemnice "Familiady". Na planie j...

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!

emisja bez ograniczeń wiekowych

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze!
Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i obowiązują na niej polityka prywatności oraz warunki korzystania z usługi firmy Google. Dodając komentarz, akceptujesz regulamin oraz Politykę Prywatności.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na shownews.pl shownews.pl