Media obiegły niepokojące informacje. Świetnie znana widzom TVN finalistka "MasterChefa" opublikowała obszerny wpis, w którym wyznała, że miała poważny wypadek. Martyna Chomacka uczestniczyła w 7. edycji popularnego kulinarnego show, wydała też własną książkę "zOrientuj się! Smaki Azji dla każdego", prowadzi autorski program "Dzień dobry, śniadanie" oraz rozwija profil na Instagramie.
To właśnie w mediach społecznościowych ukazał się post, w którym kobieta opowiedziała o wypadku. Do zdarzenia doszło w czwartek, 29 sierpnia. Samochód, którym podróżowała z partnerem Łukaszem Mackiewiczem i psem, został zmiażdżony. Niewiele brakowało, a doszłoby do tragedii...
ŻYJEMY I JESTEŚMY RAZEM ♥️ - aktualnie nic więcej nie ma dla mnie znaczenia … W czwartek mieliśmy poważny wypadek. Nasze auto zostało zmiażdżone z przodu i z tyłu. Jeśli jechaliście A2 z Warszawy w kierunku Poznania, około 14:00 mogliście stać z tego powodu długo w korku
- zaczęła swoją opowieść finalistka 7. edycji "MasterChefa".
Następnie Martyna Chomacka wyznała, że całość trwała bardzo krótko. Partner zdążył ostrzec ją, że będzie hamował, jednak kierowca, który jechał za nimi, nie zareagował tak szybko.
Nagle auta przed nami mocno zwolniły. On zdążył. Był czujny i uważny ale już człowiek za nami nie. Wjechało w nas auto z pełną prędkością, bo jak później kierowca przyznał się policji „zagapił się” - nie patrzył wtedy na jezdnię. Może patrzył w telefon a może z kimś rozmawiał. Teraz nie ma to znaczenia. Przez niego byliśmy włos od smierci. Dobrze, że Łukasz był na tyle przytomny aby wymanewrować kierownicą w barierki. Dzięki temu my nie uderzyliśmy w żadne inne auto. Przeżyliśmy ten wypadek cudem. Zadziałały wszystkie systemy, poduszki i kotary uruchomiły się od razu. Po wypadku zarówno samo auto zadzwoniło po pomoc, jak i mój telefon. Byłam w szoku że nagle ktoś do mnie mówi, i pyta o stan zdrowia
- relacjonowała Chomacka.
35-latka dodała, że nie obyło się bez obrażeń. Jak czytamy w dalszej części wpisu finalistki "MasterChefa":
My skończyliśmy wypadek mocno poobijani. Dużo siniaków, ran i zadrapań. Łukasz ma problem ze skręcaniem głowy i boli go kark, wczoraj w sumie bolało nas całe ciało (dzień po wypadku jest najgorszy) ale naprawdę mogło być o wiele gorzej. Strażacy nie mogli uwierzyć, że wszyscy, razem z Nori wyszliśmy z wypadku żywi. Ona szczególnie. Powiedzieli nam, że pies praktycznie zawsze ginie przy takim uderzeniu.
Poruszona kobieta opisywała, że ich suczkę uratowały pasy, którymi przypięli ją do siedziska i samochodu. Chomacka nadmieniła, że gdy pokazała, jak przewożą psa, w komentarzach przewijało się stwierdzenie, że to "przegięcie" i "fanaberie". Na szczęście finalistka 7. edycji "MasterChefa" i jej partner poważnie podeszli do kwestii bezpieczeństwa psa i dzięki temu uniknęli tragedii.
Martyna Chomacka pokazała także zdjęcia wykonane po wypadku. Znajdziesz je w galerii ShowNews.pl.
Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl
Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!