MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chłopak Agnieszki Woźniak-Starak szczyci się swoją restauracją. Byliśmy tam, ale oniemieliśmy na widok cen!

Paweł Kaczmarek
Tak wygląda od środka knajpa chłopaka Agnieszki Woźniak-Starak. Aż wstyd to pokazać.
Tak wygląda od środka knajpa chłopaka Agnieszki Woźniak-Starak. Aż wstyd to pokazać. ShowNews.pl
Miało być pysznie, a wyszło... no właśnie. Zaintrygowani rozkwitającym romansem Agnieszki Woźniak-Starak, postanowiliśmy sprawdzić, jak jej ukochany karmi warszawiaków. Niestety, przy pracy nad specjałami kuchni polskiej zabrakło tym razem wyczucia, serca i soli. A jeśli chodzi o porządki? Lepiej nie pokazujcie tego Magdzie Gessler. Woźniak-Starak powinna ustawić chłopaka do pionu?

Agnieszka Woźniak-Starak słynie z dobrego gustu, choć sama musiała latami nad nim pracować. Naturalnie byliśmy więc niesłychanie ciekawi, kim jest mężczyzna, który skradł jej serce. Niedawno pokazywaliśmy, jak zakochani spijają sobie z dzióbków. Pierwszy raz tych dwoje zostało przyłapanych w takiej sytuacji przez paparazzi. Ten tajemniczy jegomość, o którym tutaj mowa, zasłynął jako kreator smaków, restaurator, władający kilkoma popularnymi restauracjami na warszawskim Żoliborzu. Do jednej z nich, a dokładniej do rozchwytywanych Głodomorów przy ulicy Adama Mickiewicza, wysłaliśmy przed paroma dniami naszego redaktora. To, co zobaczyliśmy na miejscu, niestety może rozczarować wielu gości. Magda Gessler na taki widok ma przeważnie w zwyczaju miotać talerzami...

Ale od początku. Restauracja Głodomory specjalizuje się kuchni polskiej, z założenia swojskiej, takiej, jaką pamiętamy z domów naszych babć. Wystrój miejsca jest nienachalny w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Niewielki lokal udekorowano bez większego zadęcia, które jednak z drugiej strony mogłoby ostrzegać przed wysokimi cenami. Najlepsze wrażenie robią tu zdecydowanie wielkie zdobne sztućce umocowane na jednej ze ścian. Niestety, jeśli już chodzi o porządek, można już zgłosić co najmniej kilka pretensji.

Rozumiemy, że prowadzenie lokalu zaraz przy ruchliwej ulicy wiąże się z pewnymi komplikacjami, jednak w słoneczny dzień jak na dłoni mogliśmy zobaczyć, że okna w lokalu dawno już nie widziały płynu do mycia szyb. Wyraźnie brudnym ścianom przydałoby się odmalowanie. Popękane czarne siedziska też nie prezentowały się najlepiej. Zdecydowanie najgorzej wypadały jednak lampy - nisko zawieszone nad głowami gości, a pokryte grubą warstwą kurzu. Trudno było nie odnieść wrażenia, że niektóre "kotki" przy delikatnym podmuchu wiatru z zewnątrz byłyby w stanie wylądować w naszym talerzu. Osoba bardziej spostrzegawcza mogłaby stracić apetyt.

Nad głowami gości dyndają zakurzone ponad miarę lampy.
Nad głowami gości dyndają zakurzone ponad miarę lampy. ShowNews.pl

Tak nowy chłopak Agnieszki Woźniak-Starak karmi ludzi. Kosmiczne ceny za proste dania

Przejdźmy jednak do meritum, a mianowicie do jedzenia. Na początek zamówiliśmy lemoniadę. Napój był orzeźwiający, jak to lubimy mawiać w Polsce przy okazji urodzinowych celebracji - dobry, bo nie za słodki. Gdyby dalej było tak dobrze, to nie byłoby się do czego przyczepić. Niestety, wtem na stół wjechał rosół.

Należy tu zaznaczyć, że rosół ten kosztował 21 złotych (!) za niewielką, raczej skromną porcję. Cena restauracyjna, ale jakość już stołówkowa. Zupa nie umywała się do swoich tańszych odpowiedników z wielu barów mlecznych na terenie Warszawy. Sam wywar pozbawiony był smaku. Pokrojona w drobną kostkę marchewka raczej nie dodawała całości animuszu. W misce nie pływało nawet pojedyncze włókno mięsa, na którym, jak śmiemy twierdzić, ugotowano rosół. No ale - przyszła pora na danie główne.

Tu akurat skusiliśmy się na kotlety mielone (sztuk 2), ziemniaki (ponoć wczesne, choć "już nie młode") i mizerię w roli surówki. Być może to Agnieszka Woźniak-Starak lubi, jak jej obiady są całkowicie wyjałowione i z myślą o niej kucharki unikają soli jak ognia. Śmiemy jednak twierdzić, że pozostałym gościom taka strategia raczej średnio odpowiada. Nie złapaliśmy kucharki za rękę, ale ziemniaki ewidentnie gotowane były w nieosolonej wodzie. O tyle dobrze, że solniczka stała na stole. Podobna była historia mizerii, którą tworzył twardy zielony ogórek i śmietana. Ani cebulki, ani przypraw, a mówimy tu o mizerii za 12 złotych.

Dość ponurą sytuację obiadową ratowały mielone - palce lizać. Tutaj kłopot objawił się jednak w inny sposób. Otóż tylko za same dwa mielone ukochany Agnieszki Woźniak-Starak woła 31 złotych. Dla perspektywy, w porządnym barze mlecznym w centrum Warszawy w tej samej cenie dostaniemy mielone i to ziemniakami, i bukietem surówek. Jeśli dobrze traficie, to będą też lepiej doprawione.

Kliknij, aby wyświetlić następne zdjęcie.
Kliknij, aby wyświetlić następne zdjęcie. ShowNews.pl

No i dobra, przekopaliśmy się jakoś przez mdłe ziemniaki. W końcu deser. Tu poprosiliśmy o "ciasto dnia". 21 złotych za potężny (naprawdę nie do przejedzenia po obiedzie) kawał sernika na zimno z malinami w galaretce. I gdy już myśleliśmy, że ciasto jest naprawdę bez zarzutów, natknęliśmy się na kawałki srebrnej folii, która utknęła w spodzie ciasta. Ale to przecież drobnostka, można odłożyć na bok talerza. Gorzej by było, gdyby ktoś w przypływie głodu chapsnął tak sobie trochę aluminium.

Ostatecznie za posiedzenie dla jednej osoby zapłacono 107 złotych. Jak taką ilość i warszawskie standardy - nie jest to w żadnym razie cena astronomiczna. Bolesną prawdą jest jednak to, że bliżej centrum i za tyle samo pieniędzy możemy naprawdę rozpieścić nasze podniebienia. Tu akurat o rozpieszczaniu nie było mowy. A jak już ktoś ma ochotę na porządnego kotleta mielonego, to zdecydowanie lepiej zrobi, idąc do któregoś z obleganych przez lokalsów barów mlecznych. Wystarczy obserwować, gdzie ustawiają się kolejki w porze lunchowej.

Kwestię standardów czystości, zarówno na sali, jak i w łazience, już przemilczymy. Niewykluczone, że panie kelnerki miały po prostu gorszy dzień i nie wyrabiały z tempem pracy. Większość porządkowych pominięć, których się dopatrzyliśmy, to jednak niestety kwestia zaległości z co najmniej paru tygodni. Część bibelotów, w tym będący w koszmarnym stanie odświeżacz powietrza ulokowany w toalecie, należałoby zwyczajnie wyrzucić.

Poczuliście się zachęceni do skosztowania frykasów w knajpie chłopaka Agnieszki Woźniak-Starak? Może potrzebne tam jest właśnie jej kobiece oko, aby dopracować te kilka rażących niedociągnięć? Zobaczcie koniecznie w naszej galerii, jak wyglądała nasza wizyta w restauracji.

Tak wygląda od środka knajpa chłopaka Agnieszki Woźniak-Starak. Aż wstyd to pokazać.

Chłopak Agnieszki Woźniak-Starak szczyci się swoją restaurac...

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 11

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze!
Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i obowiązują na niej polityka prywatności oraz warunki korzystania z usługi firmy Google. Dodając komentarz, akceptujesz regulamin oraz Politykę Prywatności.

Podaj powód zgłoszenia

B
BBB
14 sierpnia, 16:19, Barbara:

Co ja myślę, ja myślę że mielone zjem w domu a 100 wydam na lody z wnuczkami

Ale od początku. Restauracja Głodomory specjalizuje się kuchni polskiej, z założenia swojskiej, takiej, jaką pamiętamy z domów naszych babć. Wystrój miejsca jest nienachalny w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Niewielki lokal udekorowano bez większego zadęcia, które jednak z drugiej strony mogłoby ostrzegać przed wysokimi cenami. Najlepsze wrażenie robią tu zdecydowanie wielkie zdobne sztućce umocowane na jednej ze ścian. Niestety, jeśli już chodzi o porządek, można już zgłosić co najmniej kilka pretensji.

Rozumiemy, że prowadzenie lokalu zaraz przy ruchliwej ulicy wiąże się z pewnymi komplikacjami, jednak w słoneczny dzień jak na dłoni mogliśmy zobaczyć, że okna w lokalu dawno już nie widziały płynu do mycia szyb. Wyraźnie brudnym ścianom przydałoby się odmalowanie. Popękane czarne siedziska też nie prezentowały się najlepiej. Zdecydowanie najgorzej wypadały jednak lampy - nisko zawieszone nad głowami gości, a pokryte grubą warstwą kurzu. Trudno było nie odnieść wrażenia, że niektóre "kotki" przy delikatnym podmuchu wiatru z zewnątrz byłyby w stanie wylądować w naszym talerzu. Osoba bardziej spostrzegawcza mogłaby stracić apetyt.

BIDA Z NĘDZĄ

B
BBB
15 sierpnia, 16:09, Jacek:

Poziom taniego i brudnego baru,ja w takich miejscach nie jadam,ale Agnieszka tam pasuje

15 sierpnia, 16:50, Życzliwa:

Cechą DUMNEGO!!!HAHAHA! narodu jest jak widać szczucie u robienie koło...doopy innym!Obrzydliwe.!

hłopak Agnieszki Woźniak-Starak szczyci się swoją restauracją. Byliśmy tam, ale oniemieliśmy na widok cen!

Paweł Kaczmarek

Paweł Kaczmarek ONA TANIA TANDETA , PAZERNA NA KASĘ I ŚMIAĆ MI SIĘ CHCIAŁO ,BO BZYKAŁ JĄ NERGAL CWANA WYJĄTKOWO ZWYKŁE ZERO

M
Marek
Chodza słuchy, ze nawet pracownicy prscuja tam za 'miske ryzu' I traktowani sa przez 'gore' jak robole... uwazam, ze karma wraca.
O
Obywatel
Żoliborz lokal w sam raz dla prezesa ma blisko 🤣
G
Gość
15 sierpnia, 16:09, Jacek:

Poziom taniego i brudnego baru,ja w takich miejscach nie jadam,ale Agnieszka tam pasuje

15 sierpnia, 16:50, Życzliwa:

Cechą DUMNEGO!!!HAHAHA! narodu jest jak widać szczucie u robienie koło...doopy innym!Obrzydliwe.!

Prawda w oczy kole

K
Kobieta
Jaka "dziewczyna" taki "chłopak". Żałosna baba
Ż
Życzliwa
15 sierpnia, 16:09, Jacek:

Poziom taniego i brudnego baru,ja w takich miejscach nie jadam,ale Agnieszka tam pasuje

Cechą DUMNEGO!!!HAHAHA! narodu jest jak widać szczucie u robienie koło...doopy innym!Obrzydliwe.!

J
Jacek
Poziom taniego i brudnego baru,ja w takich miejscach nie jadam,ale Agnieszka tam pasuje
I
Ines
Jeśli wchodzę do restauracji i widzę, że czystość pozostawia wiele do życzenia, to od razu wychodzę. Nie jadam w takich miejscach, bo obawiam się, że na zapleczu może być tylko gorzej. Poza tym niesympatycznie spędza się czas w niezbyt czystym otoczeniu.
B
Barbara
Co ja myślę, ja myślę że mielone zjem w domu a 100 wydam na lody z wnuczkami
G
Gość
Raz na jakiś czas w takiej restauracji mozna zjeść albo pójść z ciekawości ale to nie za często. Ja jestem za zamawianiem jedzenia na wynos, zamawiam przez roomservice gdzie mam swoje ulubione resturacje i ulubione dania. I nie są one mocno drogie. Raczej na kieszeń szarego człowieka.
Wróć na shownews.pl shownews.pl