Paparazzi znają to miejsce aż za dobrze. Nie da się zliczyć, ile razy publikowaliśmy już zdjęcia spod tej właśnie restauracji. Flaminga - bo to o nim właśnie mowa - regularnie odwiedzają Anna Lewandowska, Ewa Chodakowska, Piotr Kraśko z Karoliną Ferenstein, wpada tu też regularnie Sylwia Peretti, gdy tylko odwiedza stolicę. Generalnie bywa tu cała warszawska śmietanka. Postanowiliśmy na własnej skórze przekonać się, czy za sukcesem restauracji faktycznie kryje się coś wyjątkowego, czy tak naprawdę to wszystko to tylko pic na wodę.
Już od wejścia da się zauważyć, że po ogródku restauracji uwija się cała masa jednakowo ubranych kelnerów. Szefowa sali pamiętała, że wcześniej rozmawialiśmy z nią przez telefon (oczywiście incognito). Nie musiała nawet sprawdzać notatek. Niemal natychmiast nasz redaktor został zaprowadzony do niewielkiego stolika nieopodal wejścia na ogród. Pierwsze wrażenie - pozytywne. Bujna roślinność aż bije po oczach zielenią. Jakimś cudem tutejsze klony uchowały się przed zarazą, która dopadła liście sporej części drzew tego gatunku w Warszawie. Puszczane w tle odgłosy egzotycznych ptaków mogą wydawać się pewną przesadą, ale jest to wszystko w jakiś przedziwny sposób spójne. Klimat trochę jak z "Zaczarowanego Ogrodu", tyle że na Mokotowskiej.
Już od wejścia trudno nie zwrócić uwagi na dość specyficzną kategorię klientów, którzy zajmowali okoliczne stoliki. Przeważnie są to parki - bardzo umięśnieni panowie i panie o niezwykle małych, zadartych noskach. Zazwyczaj na siedzeniu obok, bądź też na kolanach pani siedzi malutki pies-przytulanka. Uwagę przyciągają także pracownicy restauracji. Poruszają się bardzo szybko, jednak udaje im się podtrzymać wrażenie, że wszystko mają pod kontrolą. Przynajmniej do czasu, gdy w zasięgu naszego gumowego ucha nie dochodzi do sprzeczki. Najwyraźniej jeden z kelnerów ma pewien problem z osobą odpowiedzialną za zarządzanie salą.
Ja jej nie lubię? Ona po prostu nie używa mózgu! Patrzy na ciebie, niby słucha, chowa się do dziupli i zaraz potem robi to samo - warczy zestresowany chłopak, na oko około 30-stki.
Wiemy jednak doskonale, jak stresująca jest praca kelnera. Nie ma się co dziwić, że czasami dochodzi w takim środowisku do spięć. Wypadałoby jednak załatwiać takie sprawy w bardziej ustronnym miejscu. No ale przejdźmy do meritum, czyli pyszności, które po dłuższej chwili wylądowały na stole.
Jako pierwsza dotarła do nas lemoniada gruszkowa. Aksamitna, intensywna w smaku, choć odrobinę ciepła. Wkrótce po niej nadeszła pora na przystawkę - lobster roll - czyli brioszka z sałatką z homara. Teraz uwaga! Za takie smakołyki we Flamingu zapłacimy 109 złotych (!). W większości restauracji nie znajdziemy nawet głównych dań, które by tyle kosztowały, a co dopiero przystawek. No ale dobrze, próbujemy.
Brioszka chrupka, bardzo przyjemna. Sałatka delikatna. Smaki bardzo ciekawe, ale ogólnie rzecz biorąc odradzamy. Z pewnością menu kryje ciekawsze pozycje i to w bardziej przystępnych cenach. Warto pytać się kelnerów o rekomendacje. Trafiliśmy akurat na niezwykle pomocną panią, która zarekomendowała, aby odpowiednio wcześnie zamówić deser. Pozycja, nad którą się zastanawialiśmy, mogła się lada chwila skończyć.
Po dłuższej przerwie przyszła pora na danie główne. W tym też momencie zrozumieliśmy, skąd ta popularność restauracji wśród śmietanki towarzyskiej. Grillowana ośmiornica z chorizo na paście ze sfermentowanego czosnku nie brzmi może w teorii najbardziej apetycznie, ale dla osoby z nieco bardziej odważnym podniebieniem, będzie to absolutny rarytas. 10/10, naprawdę nie ma się do czego przyczepić. No może poza ceną - 129 złotych. Aczkolwiek cena ta jest jak najbardziej zrozumiała, biorąc pod uwagę jakość produktów i efekt końcowy. Do tego podana obok sałatka ze świeżych pomidorów z cebulą. Niby nic odkrywczego, ale musiały chyba być to pomidory prosto z jakiegoś warzywnego podziemia. Tak pysznych nie próbowaliśmy dawno.
W oczekiwaniu na deser, stolik obok zajęła grupa dwóch kibiców piłki nożnej. Jednemu z nich towarzyszyła partnerka. Przyznamy szczerze, że, wybierając Flaminga, spodziewaliśmy się choćby odrobiny snobizmu czy nieprzystających do współczesnych realiów komentarzy. Nie rozczarowaliśmy się. Jeden z mężczyzn wyjątkowo donośnie zaczął opowiadać o swoim niedawnym doświadczeniu na Stadionie Narodowym. Nie krył się specjalnie z faktem, że nie przepada za fanami Realu Madryt. Wygląda na to, że pod każdym względem uważał się za kibica lepszego sortu. Wnioskując po obserwacji grupy najbliższych znajomych, mężczyzna miał dojść do wniosku, że hiszpańskiej drużynie kibicują tylko "tacy, co w życiu nic nie osiągnęli i nigdy nie osiągną, więc muszą odczepiać się pod drużynę z sukcesami. Najwyraźniej, drodzy Państwo, znaleźliśmy się w towarzystwie prawdziwego człowieka sukcesu. Chwilę później mężczyzna stwierdził, że jeden z fanów Realu (Polak), którego spotkał na stadionie, "przyjechał z Piździchowa", bo zaskoczony był tym, jak szybko został obsłużony w stadionowym barze. Dobrze że nasz sąsiad sam wykazał się prawdziwie wielkomiejską kulturą osobistą.
Zgorzkniałe rozmowy ze stolika obok w końcu osłodził deser. Teraz nie żartujemy, warto tu przyjść choćby wyłącznie dla niego. Nie wiemy jak Wy, ale my nie pamiętamy kiedy ostatnio widzieliśmy w warzywniaku poziomki. A tu na stół wjeżdża cały talerz tych cudownych owoców, a na środku czerwonego kopczyka potężna gałka lodów waniliowych. Za taki cymesik co prawda trzeba słono zapłacić - bo całe 75 złotych, ale od święta naprawdę warto. Niebo w gębie.
Ogólnie rzecz ujmując doznania smakowe fantastyczne. Ogród robi wspaniałe wrażenie. Do czystości też nie można się przyczepić. Cena 442 złotych za obiad dla jednej osoby to oczywiście dla znakomitej większości z nas próg nie do przeskoczenia, jednak rozumiemy, dlaczego taka Lewandowskie czy inne Chodakowskie tak chętnie odwiedzają Flaminga. W końcu kto bogatemu zabroni? A jak już szastać kasą, to na produkty jakościowe, a takich tu ewidentnie nie brakuje.
Koniecznie zobaczcie naszą galerię ze zdjęciami z degustacji. Uwaga na foto paragonu! Można się przestraszyć...
Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl
Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Umięśniony mąż Skrzyneckiej z córką na ściance. Widząc ich stroje, aż zadrżeliśmy!
- Sekret drugiego związku Santor wyszedł na jaw. Uciekała od niego w najgorszym czasie
- Ale meksyk w mieszkaniu Dominiki Gwit! Nie wstydzi się pokazywać czegoś takiego?
- Bliska osoba wydała Annę-Marię Sieklucką! Nagle mówi o jej balangach