Skaldowie przestaną grać po śmierci Jacka Zielińskiego? Brat przekazał decyzję

Jacek Zieliński zmarł 6 maja wieczorem. Długo chorował na nowotwór: najpierw był to rak złośliwy prostaty, który potem przerzucił się na kości. Jego brat Andrzej Zieliński przekazał mediom, że artysta przez sześć lat próbował chemioterapii. Niestety, choroba była silniejsza.

Jacek Zieliński miał 77 lat, Andrzej jest o dwa lata starszy. Skaldowie są na scenie muzycznej od 1965 roku, za rok świętowaliby zatem sześćdziesięciolecie pracy. Niestety, ten jubileusz będzie smutniejszy niż oczekiwano. Skaldowie już kiedyś przechodzili dramatyczny okres - w stanie wojennym koncertowali po USA, więc musieli na bieżąco podejmować decyzje zaważające na przyszłości grupy.

W latach 80., kiedy ja mieszkałem w Stanach, brat reaktywował zespół, śpiewając moje piosenki. Nie byłem obecny na scenie fizycznie, ale byłem dobrym duchem zespołu. Aż wreszcie przyjechałem na 25-lecie Skaldów w Sali Kongresowej w 90. roku i od tego czasu przyjeżdżałem już co roku do Polski na najważniejsze koncerty i nagrania

- wspomina teraz Andrzej Zieliński w rozmowie z "Super Expressem".

Starszy z braci został wtedy w Stanach, a zespół wrócił do grania dopiero po pięciu latach. W Polsce dbał o to właśnie Jacek Zieliński. Skaldowie wrócili na rynek w 1989 roku płytą "Nie domykajmy drzwi", która okazała się hitem. Jak więc teraz będą funkcjonować Skaldowie? Andrzej Zieliński mówi, że grupa będzie grać dalej - poniekąd z szacunku wobec Jacka.

Moja muzyka nie umarła. Będziemy dalej ją grać. Będę współpracował z innymi wokalistami, bo moja muzyka będzie obecna do końca świata.

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!